niedziela, 18 stycznia 2015

Właściciel

Tytuł: Właściciel
Pairing: 2min
Ostrzeżenia: Pedofilia, przekleństwa, ale tak w granicach przyzwoitości

I

            Nieco otyły mężczyzna po chwili nieobecności znów pojawił się w pomieszczeniu pełnym bogato ubranych starszych panów, rozmawiających ze sobą, opowiadających sprośne żarciki, palących cygara i pijących alkohol. Pomiędzy nimi przewijali się niemal nadzy, drobni chłopcy, starający powstrzymać cisnący się na usta grymas obrzydzenia, gdy któryś ze starszych mężczyzn dotykał ich ciała. Roznosili oni szampana w kryształowych kieliszkach, musząc znosić natrętne dłonie i  oceniające spojrzenia, błądzące po ciałach okrytych jedynie czarnymi bokserkami i muszką zawieszoną na szyi. Na ich twarzach wykwitały szerokie uśmiechy, które mieli wyćwiczone do perfekcji. Być może miały być seksowne, ale to byli zbyt młodzi chłopcy na takie praktyki. Widocznie nikt z zebranych nie miał jednak problemów przed przyciąganiem do siebie co jakiś czas przechodzącego dzieciaka, sadzaniu sobie na kolanach i wpychaniu języka pomiędzy dziecięce wargi. To co jednemu wydawało się być obrzydliwe, innym całkiem się podobało, a to, że każdej nocy niewinne twarze zalewały się łzami, było najmniej ważne.
            - Moi drodzy! - zawołał gospodarz. Natychmiast spojrzenia utkwiły się w jego osobie, by po chwili przesunąć się na odzianego w czarne, skórzane spodnie nastolatka, trzymanego przez Parka na smyczy. Długie  włosy zasłaniały jego twarz, ale każdy ze zgromadzonych mógł stwierdzić bez wahania, że nieznajomy jest po prostu piękny. Długie, zgrabne nogi, potem mlecznobiały tors z delikatnie zarysowanymi mięśniami i sterczącymi, różowymi sutkami. Bez skazy. Idealny. I długie po łopatki, rdzawo - rude włosy, mieniące się tysiącami refleksów.
            - Na początku nie byłem pewien, czy dzielić się z wami moim cudownym nabytkiem, małym diamencikiem, który pomieszkuje u mnie już od ponad roku, ale myślę, że każdy z was marzyłby o takim świątecznym prezencie, czyż nie? - zapytał, przyciągając chłopca do siebie. Taki delikatne ciałko mogło mieć tylko dziecko. – To będzie idealne zacieśnienie więzi między nami, a na pewno między mną a tym, który okaże się szczęśliwym właścicielem naszego uroczego gościa.
            Właścicielem. Minho powstrzymał cisnący mu się na usta szyderczy uśmiech. Nienawidził tu być i patrzeć na przedmiotowe traktowanie dzieci, na handel nimi pomiędzy obleśnymi starcami, którzy wyciągali te swoje paskudne, grube paluchy do dziecięcych ciał. Odkąd tylko dołączył do tego klubu, zmuszony przez ojca, zawsze wychodził stamtąd z kwaśnym posmakiem w ustach i cholernymi wyrzutami sumienia. Gdy patrzył na sprzedawanych chłopców i dziewczynki, na tych młodziutkich kelnerów, którzy nie mogli mieć więcej niż dwanaście lat… Chciało mu się ryczeć, gdy pomyślał jak bardzo muszą być poniżane. To dlatego starał się być dla nich jak najmilszy, ale tak, by żaden z gości nie zauważył jego dziwnego zachowania. Po pewnym czasie dzieci wiedziały, że jest najmniej szkodliwy z nich wszystkich, właściwie wcale i często kłębili się koło niego. Park śmiał się, że przyciąga ich swoją charyzmą, ale oni wiedzieli lepiej. Był dla nich trochę jak starszy brat, gdy ich dotykał nie myślał o odczuwaniu przyjemności, tylko o cieple, jakie może im przekazać, marnym poczuciu bezpieczeństwa. Gdy kazali mu całować jakiegoś jedenastolatka zrobił to, ale z czułym uśmiechem i dużymi dłońmi ścierającymi łzy spływające po pulchnych policzkach. Było mu tak strasznie żal tych dzieci, że czasami myślał że lepiej by im było, gdyby po prostu podpalił rezydencję i pozwolił im umrzeć, nawet jeśli w tak okrutny sposób. Później nie mógłby tego sobie wybaczyć, ale może gdzieś tam, w zakątkach duszy zdawałby sobie sprawę, że w jakiś sposób im pomógł, nie mogąc zrobić nic innego. Przez cały czas czuł się skrępowany, jakby te wszystkie pieniądze jego ojca, udziały w firmach, drogie auta, szykowne ubrania i te pieprzone kluby były jego przekleństwem.
            - Właściwie, to chyba wiem już, kto dostanie naszą zabaweczkę, ale teraz pozwólcie, że wam ją przedstawię. - Gwałtownie uniósł podbródek nastolatka i oczu zebranym ukazała się urocza twarz z namiętnymi ustami, dużymi, czekoladowymi oczami i jedwabistą skórą. Wiedzieli to, nawet nie musząc jej dotykać. To się czuło na odległość, tak jak to, że chłopak był przerażony i cały drżał. – Proszę, poznajcie Taemina.
Nawet kelnerzy stanęli, by popatrzeć na chłopca. Niewielu go widziało, być może dlatego, że był naprawdę śliczny i Park wolał go zachować tylko dla siebie. Aż strach pomyśleć, co ten mógł mu zrobić. Widać było w jego oczach uwielbienie dla nastolatka, pewnie obsypałby go bogactwem gdyby nie… Gdyby nie co? Co go powstrzymywało przed zatrzymaniem dla siebie takiego ciała?
Minho zacisnął dłonie w pięści. Cała otoczka Taemina sprawiała, że nawet go nie znając, bał się o   jego życie. Ze swojego miejsca dostrzegał, że skóra pod obrożą była zaczerwieniona i prawdopodobnie niewiele brakowało, by zaczęła sączyć się krew. Idealny Taemin już niedługo miał pozostać idealnym.
Niski chłopiec, owy jedenastolatek, który pokochał Minho jak własnego brata, złapał go za tył marynarki i delikatnie nią potrząsnął. Gdy mężczyzna się do niego odwrócił, ten z napełnionymi łzami oczyma, wyszeptał tak cicho, by nie usłyszeli go inni:
            - On czasami strasznie krzyczał. I dużo płakał. Raz go widziałem, jak przypięty łańcuchami do kaloryfera cały się trząsł. Hyung, hyung, spróbuj go ocalić…
Ale Minho nie mógł nic zrobić. Ani pocieszyć Hyo, ani zaopiekować się Taeminem.
            - Patrząc na was widzę idealnego kandydata. Ale pozwólcie najpierw, że zdradzę wam pewien sekret. Otóż Taemin został doskonale wyszkolony do dawania przyjemności swojemu właścicielowi, ale… - zawiesił głos dla lepszego efektu - nadal jest dziewicą.
Reakcja był natychmiastowa. Podniósł się gwar, każdy chciał mieć na swoich usługach wyszkoloną dziwkę, która na dodatek była nietknięta.
            - Cisza, cisza! - krzyknął Park. - A teraz przedstawię wam szczęśliwca, który dostanie ode mnie w prezencie, całkowicie za darmo naszego uroczego Taemina. - Minho zrobiło się niedobrze, gdy słuchał słów mężczyzny, jakby chciał im oddać jakiś marny obraz, a nie żywego człowieka. – Minho - ssi, liczę, że zajmiesz się odpowiednio moim chłopcem.
Choi zamarł, wpatrując się niedowierzająco w Parka. Potem przeniósł wzrok odrobinę  w bok, gdzie Hyo nieco smutno się uśmiechał, aż w końcu spojrzał na osobę, która od dzisiaj miała być jego „własnością”. Ciemne oczy spotkały się z tymi czekoladowymi, należącymi do nastolatka i miał ochotę płakać, gdy zobaczył strach w jego spojrzeniu. Jak wyglądał, gdy ten na niego patrzył? Czy wyglądał na obleśnego pedofila? A może przez to, że był jednym z młodszych,  przerażał go swoją potencjalną gwałtownością i sadyzmem? Dlaczego się go bał, gdy Minho nigdy nie zrobił nikomu krzywdy?
            - Oczywiście, sunbae. Zajmę się nim tak dobrze, jak tylko potrafię - odparł, siląc się na lubieżny uśmiech i wygląd człowieka, który za dobrą zabawą dostrzega gwałty, molestowanie i pobicia.
Taemin uważniej spojrzał na mężczyznę, któremu Park go „podarował”. Był przystojny i młodszy od tamtych dziadów, ale miał w sobie coś, co go przerażało. Silne ramiona, które z łatwością mogłyby nim rzucić o ścianę, duże ręce, potrafiące mocno uderzyć i pełne wargi, mogące miażdżyć te jego, mogące szeptać straszne rzeczy do jego ucha. Choi Minho nie wyglądał na dobrego człowieka, ale czy ktokolwiek tu taki był? Czy w tym świecie istniała choć jedna osoba, która nie patrzyła na jego ciało jak na towar, ale jak na dodatek do naprawdę mądrego chłopca, któremu w życiu się nie poszczęściło?
            Brunet ruszył w jego kierunku, a po chwili trzymał smycz w rękach. Taemin czuł jak robi mu się niedobrze, gdy dłoń dotknęła jego policzka w parodii czułości, by po chwili mocno pociągnąć za rude kosmyki, wyrywając spomiędzy warg chłopca jęk bólu. Bał się. Bał się. Paskudnego śmiechu, dużych dłoni, umięśnionego ciała. To był człowiek, który zadaje ból i cieszy się z niego. Ile będzie go czekać tortur, aż Minho się nim znudzi, tak jak Park?
Duża dłoń przesunęła się z twarzy na tors, by potem przemknąć na biodro. Wydawało mu się, że ten nic nie czuje, gdy go dotyka, ale być może to były tylko jego odczucia. Sam stał sparaliżowany, nie będący w stanie unieś wzroku na tamtego.
            - Jestem naprawdę wdzięczny za prezent, sunbae. Myślę, że to najlepszy moment, bym opuścił to wspaniałe przyjęcie i odpowiednio poznał mojego małego kochanka. - Czy Taeminowi się tylko wydawało, czy mężczyźnie rzeczywiście zadrgał głos, gdy wypowiadał to słowo?
            - Ależ Minho - ssi. Myślę, że zapoznać się możesz z nim także tutaj, a z tego co widzę, moi goście również byliby chętni nie tyle co do pooglądania, a do wspólnej zabawy również.
Minho ledwie powstrzymał się od warknięcia. Sukinsyn go sprawdzał.
            - Nie wątpię, że Taemin podnieca każdego z tu obecnych, ale jak mówiłeś, sunbae, należy teraz do mnie. Ja nie lubię się dzielić.
Park głośni się zaśmiał, ale jego oczach zamigotały  jakieś złośliwe iskierki. Po plecach Minho przebiegł zimny dreszcz. On wiedział. Ta myśl sprawiła, że przez przypadek mocniej ścisnął smycz, sprawiając, że Taemin znów jęknął przez ból spowodowany zaciskającą się obrożą.
            - Wobec tego, mój drogi, może chociaż jakiś pokaz?
Zmełł w ustach przekleństwo, spojrzał na nastolatka bez wyrazu i z siłą przyciągnął go do siebie. Łzy, które zobaczył płynące po policzkach dzieciaka niemal sprawiły, że rzucił smycz, pieprząc to wszystko. A jednak wbił się brutalnie w słodkie usta, pozostawiając po sobie upokorzenie i jeszcze większą dawkę łez. Bał się teraz spojrzeć na niego, albo na Hyo, by nie zobaczyć pogardy i niemego oskarżenia: „ jesteś jak oni wszyscy”. Nie chciał być taki sam.
Zamruczał aprobująco, szarpiąc za miękkie włosy. Nastolatek jęknął, odchylając głowę do tyłu, a Choi zastanawiał się jak wiele musi jeszcze zrobić, by nie wzbudzić podejrzeń u Parka. Większych niż do tej pory, jak się okazało. Nie mógł sobie pozwolić na dalsze czułostki w stosunku do dzieci, bo tamten w końcu coś tym faktem zrobi i wtedy nie będzie już tak miło. Właśnie dlatego jeszcze raz wbił się w te słodkie usteczka, mocno zaciskając rękę na delikatnej szyi. Nie chciał poddusić chłopca, więc robił to w miarę delikatnie, o ile to było w ogóle możliwe. Skończył, gdy usłyszał, że Taemin nie może wziąć oddechu.
            - Dziękuję za uwagę - mruknął z kpiną. - Przepraszam, ale ten niewinny pocałunek okazał się być zadziwiający podniecający. Czy mogę już odejść, sunbae?
            - Oczywiście, Minho - ssi. Miłej zabawy! – odparł Park z paskudnym uśmiechem na ustach. Wiedział od samego początku, że ten młodzieniec nie lubuje się w przemocy, a już zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci. Znał też powody takich lęków, poinformowany przez jego ojca. Jednak teraz, gdy patrzył na ten „pokaz” po prostu czuł, że Minho był czymś takim zachwycony. Może i będzie chciał ukryć przed samym niepokojące fantazje, ale właśnie po to podarował mu Taemina, by nie mógł ich powstrzymać na wodzy. Czekał na to, na chwilę, aż Choi Minho wybuchnie. A wtedy znajdzie się kolejna robota dla Kyuhyuna. O tak…
Młodszy ukłonił się mu nisko i szarpnął smyczą, dając swojej nowej zabawce do zrozumienia, że ma za nim podążać. Zrobił to, odprowadzany wzrokiem wszystkich rozczarowanych mężczyzn, nadal oceniających jego ciało, chociaż miał już swojego właściciela.


-Chyba oszalał - warknął, niemal wpychając chłopaka do swojego drogiego samochodu. – Za kogo mnie ten stary pryk ma? - dodał jeszcze, siadając za kierownicą. Spojrzał  w lusterku wstecznym na nastolatka i ujrzał, jak ten nieudolnie próbuje rozgrzać zsiniałe dłonie, szczękając zębami. Teraz, gdy widział go tylko ten, któremu miał od dzisiaj służyć, pozwolił sobie na więcej  łez, powoli spływających po jego policzkach. Choi wiedział, że był ich sprawcą, ale nie mógł nic zrobić, by je odwrócić. A na pewno nie tutaj, nie teraz.
Taemin poczuł coś ciepłego na swoich ramionach. Zdziwiony zerknął w górę, na Minho, który teraz ubrany jedynie w wytworną koszulę zapinał pasy. Gdy wyjeżdżał z parkingu rezydencji, rzucił na nią jeszcze wzrokiem, obrzydzony. To było gniazdo rozpusty, które powinno pochłonąć piekło. Nienawidził tego miejsca, a jednak przyjeżdżał tu zawsze, gdy tylko został wezwany. Ojciec wymagał, a Minho jak tchórz to spełniał. Pojawiał się na spotkaniach grubych ryb lubujących się w pedofilii. On sam, mając dwadzieścia siedem lat mógł już uchodzić za takiego człowieka, nawet w stosunku do Taemina, któremu dałby góra siedemnaście lat. A co z pozostałymi dzieciakami, poddającymi się woli obleśnych staruchów, macających ich po kroczu i śliniących się na widok gładkiej skóry? To ta skóra, która należała do dzieci, które powinny nadal bawić się zabawkami, a nie same nimi być.
Gdy mknęli po pewnym czasie autostradą, a ogrzewanie zaczęło działać, mężczyzna w końcu spojrzał na pasażera, skulonego na tylnym siedzeniu. Mimo marynarki, którą mu zarzucił na ramiona, ten nadal drżał. Chciał sobie wmówić,  że to z zimna, ale przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że powodem był on sam, Choi Minho, nowy właściciel nastoletniego chłopca, już po pokazie swojej brutalności. Jak teraz wyglądał w jego oczach?
            - Ile masz lat, Taeminie?
Ten uniósł głowę. Ich spojrzenia spotkały się, ale jakby w popisie odwagi, może głupoty, albo zwykłego strachu, rudy nie odwrócił wzroku. Było w nim przerażenie, ale też pewnego rodzaju opanowanie. Czyżby chciał pokazać jak bardzo jest silny? To sprawiło, że na usta bruneta wpełzł lekko rozbawiony uśmiech.
            - Szesnaście, proszę pana.
Pedofila była wyczuwalna w jedenastoletniej różnicy wieku między nimi  i nawet w tym pieprzonym proszę pana. Tak się czuł, chociaż nie miał zamiaru wymagać od niego usług seksualnych, jakby to ujął Park. Nie wątpił, że „wyszkolony” doprowadził by go do granicy szaleństwa, ale wolał jednak dużych chłopców w swoim łóżku, a nie takich, którzy mogliby być jego młodszym bratem. O wiele młodszym bratem.
Nigdy nie ukrywał, ze pociągają go mężczyźni, chociaż przez bardzo długi czas zakochany był w kobiecie. Pociągał go nawet Taemin, przez co miał wyrzuty sumienia. Wiedział już, że gdy tylko chłopak zaśnie, on wymknie się z domu, albo zadzwoni do Jonghyuna, może do Kibuma, by dotrzymali mu towarzystwa tej nocy. Nie był w związku z żadnym z nim, byli po prostu fuck friends, tamci o sobie wiedzieli i nie mieli z tym żadnego problemu. Z tego, co Minho się orientował, obydwaj Kimowie świetnie zgrywali się również ze sobą i coś czuł, że za jakiś czas nie będzie już mógł się z nimi pieprzyć bez konsekwencji. Pasowali do siebie idealnie, nawet wtedy, gdy dołączał do nich Minho, tworząc zadziwiająco fascynujący trójkąt.
- Dlaczego byłeś u pana Parka? - zapytał po chwili, wbijając wzrok w drogę przed sobą.
Odpowiedziało mu milczenie.
            - Taemin?
            - Zabrał mnie z ulicy, proszę pana.
            - Masz rodzinę? - dodał jeszcze, pewny jaką odpowiedź uzyska. Grzecznemu „nie mam, proszę pana” towarzyszyło pełne smutku westchnięcie Minho. Liczył na to, że po prostu odstawi dzieciaka do rodziców, ale widocznie będzie musiał zamieszkać z nim, dopóki nie zadecyduje co dalej. Patrząc na jego uczucia po „pokazie” w klubie, coś przeczuwał, że to nie będzie najspokojniejszy okres.
Tak… Musi zadzwonić do Kibuma. Albo do Jonghyuna. Albo najlepiej do obydwu naraz.
Nie powiedział już ani słowa, zanim nie dojechali do jego domu. Przypominał nieco rezydencję Parka, przynajmniej w wielkości, bo w życiu by nie pozwolił samemu sobie na mieszkanie w czymś, co miałoby cokolwiek wspólnego z tym starych oblechem. Wystarczyły mu już te regularne wizyty, które składał mężczyźnie, katując samego siebie.
Zaparkował tuż przed drzwiami z uwagi na niepełne ubranie Taemina i pomógł mu wysiąść z pojazdu. Dla niego to była czysta przyjemność, móc ponownie dotknąć delikatnej skóry nastolatka, ale podejrzewał, że tak się działo tylko z jego strony. Rudy znowu się spiął i zadrżał, ale tak jak wcześniej, nie wypowiedział ani słowa skargi. Był przygotowany na każde traktowanie, wręcz tego oczekiwał. Minho taki był, prawda? Chciał go skrzywdzić, czuł to w tych dużych dłoniach, które w każdej chwili mogłyby zacisnąć się na jego szyi, tak jak wcześniej, potem coraz mocniej, mocnej, pozbawiając tchu, przytomności…
Pokręcił głową, próbując odgonić od siebie tą wizję. Jeszcze nie wie, co Choi planuje, wszystko się okaże. Bo czym był ten marny pokaz? zapytał sam siebie, patrząc na plecy mężczyzny, który trzymając go za dłoń, otwierał drzwi. Wszedł za nim do holu, a  gdy światło rozbłysło, nie mógł powstrzymać lekkiego westchnięcia zachwytu. To miejsce zdecydowanie różniło się od rezydencji Parka czy jego rodzinnego domu, którego właściwie już nie pamiętał. Bardzo dawno z niego uciekł, a i tak zdążył się dowiedzieć, że nawet chcąc wrócić, nie miałby do kogo.
            Hol domu przystrojony był w świąteczne girlandy, ale porozwieszane ze smakiem, o który Taemin nie posądziłby gospodarza. Kolory były wyważone, przyjemne do oglądania, idealnie współgrały z nowoczesnymi meblami.
Ostatecznie jednak to nie komfortowe kanapy, puchate dywany i wspaniałe ozdoby przykuły wzrok nastolatka, właściwie to nadal dziecka, a ogromna choinka stojąca w salonie, migotająca tysiącami światełek. Jak zaczarowany poszedł w jej stronę, zapominając gdzie się znajduje, co się jakiś czas temu wydarzyło. Był zachwycony widokiem przed sobą, tak że zupełnie zignorował stojącego obok Minho i przeszedł obok, ze wzrokiem utkwionym w drzewku. Uklęknął przed nim, wpatrując się w to, co stworzył jakiś czas temu Choi razem z Kibumem, Jonghyunem, Laurą oraz jej pociechami. Minho kochał te dzieci, ale w zupełnie czysty i prosty sposób.
            - Podoba ci się? – usłyszał ciepły głos niedaleko siebie. Ze strachem odwrócił się w jego stronę, przypominając sobie o obecności mężczyzny. Natychmiast zerwał się na nogi, porzucając marzenia o ciepłych, rodzinnych świętach i nisko skłonił się przed swoim właścicielem.
            – Przepraszam, proszę pana. Zapomniałem się.
            – Ależ ja nie o to pytałem. Podoba ci się ta choinka?
Taemin znów spojrzał na wysokie, oświetlone drzewko. Od dziecka marzył o prawdziwych świętach i tak przystrojonej choince, pod którą mógłby położyć prezenty dla rodziców, dla brata i może mógłby znaleźć coś dla siebie. Niestety, nigdy nie miał takiej szansy, bo jego rodzice nie żyli od bardzo dawna, a brat zaplątał się w jakieś złe towarzystwo. I on zmarł ponad dwa lata temu, zostawiając ledwie czternastoletnie chłopca samego.  A teraz Taemin miał szansę zobaczyć prawdziwe ozdoby, prawdziwe drzewko w ciepłym domu, a nie przepychać się przez tłum ludzi, by tylko zerknąć na choinkę ustawioną na placu.
            - Jest śliczna, proszę pana.
Minho tylko wywrócił oczami, gdy po raz kolejny usłyszał denerwujący zwrot „proszę pana” i przybliżył się nieco do nastolatka, którego wzrok tęsknie odwracał się ku pachnącym gałązkom.
            - Cieszę się w takim razie. Sądzę, że jutro poznasz  osoby, z którymi ją ubierałem. Leo jest z twojego roku, Matt o dwa lata młodszy. Być może Laura przyprowadzi też Monicę. Słodka dziewczynka, ma dziesięć lat.
Mówiąc co Minho w ogóle nie zwracał uwagi na to, jak te słowa mogą zabrzmieć w ustach dzieciaka, który został mu podarowany jako dziwka. Dopiero cichy jęk uświadomił mu to. Gdy spojrzał na nastolatka, ujrzał pobladłą twarz i usta zaciśnięte w wąską linię.
            - Nie, nie, nie to miałem na myśli! - wykrzyknął natychmiast. - Leo, Matt i Monica to dzieci mojej gospodyni, Laury. Właściwie jest dla mnie trochę jak matka, dlatego tak często tu przebywa. Traktuję jej dzieci jak własne rodzeństwo.
            Taemin zwiesił głowę, ale Choi nie był pewny czy w geście zawstydzenia czy może niedowierzenia. Przez chwilę przypatrywał się jego drobnej postaci, delikatnie drżącej, ale w pewien sposób odważnej. Był pewien, że gdyby nie okoliczności, Taemin byłby jednym z tych nastolatków, którzy nie dają sobie podskoczyć. Widział to w jego oczach w chwili, gdy nie odwracał wzroku w samochodzie. Odwaga. Cieszył się, że ją dostrzegał. Mogło to oznaczać, że Park nie złamał kolejnego człowieka, że ta ruda istotka teraz, gdy znalazła się w ciepłym i bezpiecznym miejscu może w końcu stać się prawdziwym sobą.
            - Jeżeli chcesz, możesz ubrać swoją własną choinkę - zaproponował, nadal przyglądając się chłopcu. - Kupimy ozdoby i tak dalej... I może ubrania, ale tym lepiej niech zajmie się Key… - przerwał, widząc, że do tej pory spuszczona głowa podnosi się, a na usta Taemina wpływa lekko pogardliwy uśmiech. Nie? Nie tak? Nie chce żeby Minho pomógł mu się zaaklimatyzować czy nie chce pomocy? O co chodzi?
            - Ile mnie to będzie kosztowało?
            - Ile? - powtórzył niepewnie. - Nic oczywiście. Pokryję wszelkie koszty.
            - Nie. - Pokręcił głową, cofając się o krok. Marynarka zaczęła się ześlizgiwać z jego ramienia. - Ile MNIE to będzie kosztować?
            W końcu zrozumiał o co dokładnie mu chodziło. Widocznie Taemin jeszcze nie zdążył się zorientować, że jego właściciel wcale nie zamierza wykorzystać swojej mało zaszczytnej funkcji, a nawet wręcz przeciwnie.   Nie chciał zmuszać chłopca do robienia tak paskudnych rzeczy, o co ten go pewnie posądzał. Nie wyobrażał sobie tego. Zabieranie go do łóżka i oczekiwanie, że sprawi mu przyjemność było niedorzeczne i odpychające. I choćby nie wiadomo jak nastolatek podobał mu się w sensie fizycznym, to nie było mowy o relacji właściciel - sługa. Nie, nigdy.
            - Niewiele, Taeminie - odrzekł zatem łagodnie, podchodząc jeszcze bliżej. Dzielił ich teraz jeden, góra dwa kroki, a chłopak i tak się nie cofnął, jakby wrósł w podłogę. - Chcę tylko jednego. - Dostrzegł pogardę i obrzydzenie w czekoladowych oczach. - Chcę jednego, szczerego uśmiechu. Uśmiechu tylko dla mnie.
            Zaskoczony chłopak szeroko rozwarł powieki. Nie tego się spodziewał, gdy pytał o cenę. Wydawało mu się, że Choi  skorzysta z pierwszej lepszej okazji, by zawlec go do łóżka i wykorzystać. A jednak stał teraz przed nim z tym szerokim uśmiechem na wargach i łagodnym spojrzeniem. Taemin był skłonny w tej chwili przyznać, że Minho wygląda na człowieka całkiem miłego o spokojnym usposobieniu, który nie zamierza go skrzywdzić. Co w takim razie z tym, co pokazał u Parka? Co było grą? To, jak brutalne przyciągnął go do siebie, miażdżąc usta w pocałunku i podduszając, czy teraz, gdy wyglądał po prostu jak wesoły człowiek?     
            - Jakoś panu nie wierzę - stwierdził po dłuższym namyśle. Twardo spojrzał na  zaskoczonego Choi. Zbił go z pantałyku?  Mało go to obchodziło w tej chwili. Może był tylko dzieciakiem, któremu po prostu nie poszło w życiu. Może był dziwką, ale nigdy z własnej woli. Miał swoją dumę i właśnie dlatego nie zamierzał pozwoli na jakieś tanie gierki tego mężczyzny, który najpewniej chciałby go przekonać, że jest tylko miłym panem, który  w życiu nie pomyślał o skrzywdzeniu małoletniego. Wiedział, co by było potem. On by mu uwierzył i pewnego dnia sam zaproponował, że sprawi mu przyjemność w łóżku. Minho trochę by się poopierał, twierdząc, ze tak nie wypada. Ale skończyło by się tak jak zawsze. Tak samo. Może i był młodą sierotą, ale poznał już takich ludzi, którzy chcieli go skrzywdzić. Zawsze walczył i chociaż rzadko wygrywał, miał świadomość, że się nie poddał. To była jego duma.
            Minho odchrząknął i odgarnął włosy z twarzy. Nie spodziewał się takiego zagrania z jego strony, ale podziwiał to. Chociaż przewidywał, że będzie mieć w późniejszym czasie nie lada problemy z tym opornym dzieciakiem, to w końcu świadczyło to o jego niezłomności. To nie był mały chłopiec, który nie potrafi walczyć o swoje. I to wydawało się być w nim najlepsze.
            - No cóż. Skoro tak wolisz.
            - Tak wolę. - Przytaknął, ani na moment nie spuszczając z niego wzroku.
Harde spojrzenie połączone z nieco krzywym uśmiechem i rozczochranymi rudymi włosami sprawiły, że po prostu zgiął się w przód i zaczął śmiać. Zupełnie nie mógł przestać, bo gdy tylko pomyślał o tym, jak wyglądał Taemin, gdy zabierał go od Parka, a jak wyglądał teraz, z jego gardła wyrywały się nowe, bulgoczące dźwięki.
            Idiota. Tyko tyle nastolatek był w stanie pomyśleć o swoim nowym właścicielu, ale wbrew swoim własny myślom, usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Minho wyglądał niezwykle atrakcyjnie, gdy śmiał się do rozpuku, jeden Bóg wie z czego. Zdecydowanie nie tego się spodziewał, gdy mu odmawiał, ale jeżeli każde jego „nie” miało się tak kończyć, to chyba znalazł swoje ulubione słowo.
            - Czyli żadnego ubierania choinek? - Odpowiedziało mu pokręcenie głową. - Ale zakupy by ci się przydały, Taeminie.
            - Jeśli pan ma mi zamiar coś kupować, to ja się z tego wypisuję - stwierdził.
            - Dlaczego?
            - W takich ubraniach bałbym się wyjść na ulicę - odrzekł wrednie, na palcu wskazującym trzymając marynarkę, którą wcześniej Minho zarzucił mu na ramiona.
            - To tylko marynarka!
            - Tym bardziej. Skoro marynarka tak wygląda, to co z resztą pana ubrań?
Z gardła mężczyzny wyrwało się prychnięcie, a usta wydął w geście obrażenia, by tylko nie pokazać tego szerokiego uśmiechu, który cisnął mu się na wargi. Taemin już zupełnie doszedł do siebie i chociaż nadal nie dowierzał mu co do jego intencji, to wyglądał jakby znalazł się w swoim żywiole. Kto by pomyślał, że chłopak, który tak na dobrą sprawę znalazł się  w niewoli, będzie tak pyskaty i pewny siebie.
            - Nie przeginaj, Taemin.
            - Ja? - zdziwił się obłudnie. Irytowanie tego mężczyzny chyba stanie się jego ulubioną rozrywką.
            - Tak, ty. Poczekaj no tylko, aż przyjdzie Laura, to ustawi cię zupełnie do porządku. Jak jej też będziesz tak pyskować, to jak nic każe ci wysprzątać strych.
            - Och, drżę ze strachu ! - krzyknął, a potem już zupełni się nie kontrolując, wybuchł radosnym śmiechem, zaskakując Minho. Nie spodziewał się, że w najbliższym czasie usłyszy tak radosny dźwięk z ust Taemina. Kiedy to się stało, że z zastraszonej dziwki stał się pyskatym nastolatkiem w okresie buntu,  a potem po prostu radosnym człowiekiem?
            - Powinieneś.
            Zaskoczony Taemin spojrzał na Choi, teraz zupełnie poważnego. O co mu  tej chwili chodziło? Dalej o Laurę? A może posunął się za daleko i jednak przeliczył, sądząc, że za chwilę żartów ten go nie ukaże? Jakby nie było nadal nie wierzył mu co do jego altruistycznych pobudek, chociaż podejrzewał niechęć do pedofilii. Tyle, że Taemin miał szesnaście lat, a to już niedługo do pełnoletniości. A właściwie, to co to za niechęć, gdy widział przecież, że przyciągnął do siebie jakiegoś dzieciaka i bez skrupułów posadził sobie na kolanach. Co prawda w samym tym geście nie było nic, co by wskazywało na pożądanie do dziecięcego ciała, ale po takich ludziach nigdy nic nie wiadomo. On to wiedział. Park też nie wyglądał na gościa, który handluje dziećmi, a jednak to, co działo się w jego rezydencji przekraczało najśmielsze wyobrażenia. 
            - Ja… Przepraszam, proszę pana - wymamrotał cicho, pochylając głowę. Znów to robił. Znów korzył się przed tym człowiekiem.
            - Za co?
            - Nie powinienem się tak do pana odzywać. Jestem tylko…
Minho nie dał mu skończył. Duża dłoń znalazła się na jego ustach, rozwartych do powiedzenia tego jednego strasznego słowa. Dziwka. Ale czy nie w tym celu został tu wysłany? Miał zaspokoić nawet najbardziej perwersyjne wizje Choi Minho i dlatego znalazł się w tym salonie.
            - Cicho, Taeminie. Wolałem kiedy to mnie obrażałeś, a nie samego siebie. Chodź, pokażę ci twój pokój.
            Posłusznie za nim poszedł. Został poprowadzony wielkim schodami ze złoconymi poręczami na piętro. Tam, nadal drepcząc za mężczyzną przyglądał się mijanym obrazom. Wszystko było tu takie drogie i pełne przepychu.
W końcu stanęli na końcu korytarza. Minho wyglądał jakby zastanawiał się, które drzwi ma otworzyć. Przez chwile wpatrywał się w te, który miały na klamce zawieszony koślawy rysunek, który właściwie niewiadomo co przedstawiał. Wszystko wskazywało na to, że został stworzony przez dziecko i to takie, które nawet do końca nie wie, do czego służy kredka. Ładny, dopisany prawdopodobnie kobiecą dłonią napis przedstawiał autora dziecięcego dzieła - Min Hyuk.
            - Jego też poznam? - zapytał, widząc, że ten pokój wzbudza wiele emocji w do tej pory w miarę opanowanym Minho. Czy za ścianą spał autor rysunku?
            - Jego? - Choi spojrzał na niego nierozumiejąco. Widocznie myślami był daleko, dalej niż pokój przed nim.
            - Minhyuka, proszę pana.
Przez twarz mężczyzny przebiegł bolesny grymas, zaraz zastąpiony lekkim uśmiechem.
            - Nie sadzę, Taeminie. To niemożliwe. - Nie dodając nic więcej, otworzył drzwi naprzeciwko tamtych i wskazał mu, że ma wejść. – Łazienka jest dołączona. Dobranoc, Taeminie.
            - Dobranoc - odpowiedział, ale mężczyzna był już za daleko, by to usłyszeć.
Kim  u licha jest Minhyuk?



       Obudził się w środku nocy, obolały i drżący z zimna. Otworzył tuż przed pójściem spać okno, myśląc, że dzięki temu lepiej będzie mu się myślało, ale chyba się przeliczył. Chociaż ubrany był w dresowe spodnie i podkoszulek, który przyniósł mu Minho, nie ochroniło go to ani trochę przed chłodem. Powinien się przyzwyczaić, przecież jak dotąd mieszkał w podobnych warunkach, ale widocznie tak nie było.             Musiał przez to opuścić ciepłe schronienie w odmętach kołdry i dojść do okna, skrytego za ciężką zasłoną. Stał tam przez chwilę, podziwiając rozległy ogród za oknem. Patrząc na swojego właściciela nigdy by nie pomyślał, że mógłby wykazać chęć do posiadania czegoś takiego. Bez wątpienia człowiek, który stworzył ten mały cud znał się na rzeczy - wszystkie elementy płynnie przechodziły w kolejne. Taeminowi podobał się ten widok i ta harmonia. Nie by tylko pewien, jak długo będzie mieć z nim związane pozytywne wspomnienia. W końcu Minho może i starał się być miłym człowiekiem, ale dostrzegał w nim jakąś dziwną zmienność natury. To, jak szybko przeszedł z  radości do pełnej powagi nieco go przeraziło. Co, jeżeli równie łatwo może stać się agresywny?
Przez spacer i nieprzyjemne myśli zupełnie odechciało mu się spać, więc po prostu po cichu wyszedł na korytarz i zatrzymał przed drzwiami do tajemniczego pokoju Minhyuka. Niczego nie był w tej chwili tak ciekaw jak tego, co znajduje się za ścianą, a co wzbudzałoby takie emocje w Minho. Bał się tego, co ujrzy, bo gdyby w pokoju tylko spało dziecko, mężczyzna nie zachowywał by się tak jak zachowywał, prawda?
            Bał się przez chwilę, że  drzwi okażą się być zamknięte, ale stanęły przed nim otworem bez ani jednego skrzypnięcia. Nie zdziwił się, gdy zobaczył zabawki, dziecięce ubranka, bazgroły na kartkach. Jednak, gdy jego wzrok natrafił na łóżeczko chłopca, wstrzymał oddech. Nie spało tam małe dziecko. Nie spał tam nikt, a jedynie w kącie leżał porzucony niebieski miś. Nie tego się spodziewał. Myślał, że mimo wszystko może jednak Minhyuk zajmuje pokój, który tam przyciągał Minho, ale to chyba właśnie jego nieobecność sprawiała, że na zazwyczaj pogodnej twarzy pojawił się posępny grymas.
            Podszedł do półki, na której stały dwa, oprawione w ramkę zdjęcia. Jedno przedstawiało malutkiego chłopca o czarnych, lekko kędzierzawych włosach, pulchnych policzkach i czarnych jak noc oczach. Na drugim natomiast dostrzegł Minho, tylko o wiele młodszego. Mógł mieć najwyżej dwadzieścia lat na fotografii. Obejmował w pasie piękną kobietę o długich, jasno brązowych włosach, trzymającą na rękach tego samego chłopca. Minhyuka. Wyglądali na radosnych, gdy cieszyli się życiem, swoją obecnością, wspaniałymi widokami. Może miłością, bo to, w jaki sposób kobieta była przytulona do Choi, mógł świadczyć o tylko takim stopniu zażyłości.    
Przypatrzył się bliżej dziecku i stojącemu obok mężczyźnie. Gdyby nie fakt, że Choi ewidentnie był gejem, pomyślałby, że…
 Minhyuk jest synem Minho.

            Później wylądował znowu w salonie, skulony w ciemnym kącie. Nie starał się ukryć, bo i nie miał po co. Był środek nocy, raczej wątpił, że Minho mógłby zejść na dół, żeby go szukać. Poza tym i tak nie miał możliwości ukrycia się przed swoim właścicielem. Musiał się mu poddać i chociaż najbardziej w świecie pragnął walczyć i nie dać się temu paraliżującemu strachu, to jednak wiedział, że nie za  dużo może zrobić w tej sytuacji. Bardziej od tego, czego Choi mógłby od niego oczekiwać bał się kary, jaką ten dałby mu za niewykonanie polecenia. Park nauczył go, że za nieposłuszeństwo trzeba odpokutować i to ciężko. Nic nie przychodziło w życiu łatwo i tak samo nie dało się przez nie przejść. Może i wiedział, że to, co go spotkało nie było czymś normalnym i to zupełnie niejasne, dlaczego właśnie jego spotkał ten los, ale… chyba się już z tym pogodził. Jakkolwiek trudno to zrozumieć, to Taemin naprawdę zrozumiał, że jest dziwką i już nią pozostanie. Kto raz został zwykłą kurwą jest nią już zawsze, taki był ich smutny los. Nic nie mogło odwrócić takiego procesu, bo nawet gdyby przestał być traktowany jak rzecz, to pamiętałby o tym. O dłoniach, które błądziły po nagim ciele, języku wepchniętym niemal do gardła, nieprzyjemnym smaku spermy, którą musiał połknąć i szarpaniu długimi włosami, gdy Park pieprzył jego usta. To nie było coś, co znikało z pamięci. Człowiek nie mógł uciec przed swoją przeszłością.
Tyle, że to była jego teraźniejszość. Na pewno nie minie kilka dni, a pozna prawdziwe oblicze Choi Minho.
            Drzwi wejściowe otworzyły się bezszelestnie, rzucając na podłogę słabą poświatę księżycowego światła. Nie widział twarzy osób, które weszły, ale był pewien, że to mężczyźni. Jeden dość niski, drugi raczej wyższy, ale na pewno nie tak jak Minho, który właśnie zszedł dostojnie po schodach i cicho przywitał się z nocnymi gośćmi.
Kto przychodzi z wizytą o trzeciej w nocy?
Odpowiedź na niezadane pytanie pojawiła się dość szybko. Taemin nie był tylko pewien, czy nie zbyt szybko, bo chociaż widok Minho całującego w usta jednego  z mężczyzn jakoś go specjalnie nie zdziwił, to gdy przyparł do ściany i to samo zrobił z drugim, już bardziej. Nie był gotów na dowiedzenie się, że Choi Minho lubuje się w takich zabawach. Nawet gdyby jednak zignorował to dziwactwo, bał się pomyśleć ile oni mogą mieć lat, biorąc pod uwagę niewinny wygląd wyższego z przybyłej dwójki. Co prawda jego kocie oczy nie wyglądały, jakby ich właściciel miał nie więcej jak dwadzieścia lal, ale niczego pewien być nie mógł. Jedyne co było jasne, to że właśnie to spojrzenie, które w pewnym momencie padło dokładnie na miejsce, w którym siedział, nie należy o najprzyjemniejszych. W kociookim brunecie było coś, co go przerażało.
            - Więc tak się bawisz, Choi Minho… - mruknął sam do siebie, gdy tamci zniknęli na górze, prawdopodobnie w sypialni.
Jeszcze przez chwilę patrzył na ogromną, migającą kolorowymi światełkami choinkę.  Wyglądało na to, że to właśnie drzewko okazało się być tym, co mogło podtrzymać go na duchu w tym trudnym momencie.
To żałosne, że pocieszenia szukał w kawałku drewna.
Gdy patrzył na Minho, chciał widzieć w nim potwora. Tylko, że nie potrafił, ponieważ jego usta były ułożone w ciepłym uśmiechu, w oczach błyszczały wesołe ogniki, a ciało, chociaż umięśnione i wyglądające na groźne, wydawało się być idealne do przytulania. Bezpieczne.
On był żałosny, jeśli myślał, że naprawdę ucieknie przed losem.
Bo mógł zamiast pedofila w mężczyźnie dostrzegać po prostu miłego gościa, ale nic nie zmieni faktu, że znalazł się tu, bo Park zrobił z niego dziwkę.













~*~*~

Cóż. Zrobił mi się 2min XD Właściwie to zamierzałam z niego zrobić przerywnik pomiędzy częściami Together, ale jak dotarłam do piętnastej strony i okazało się, że to dopiero początek, to postanowiłam zacząć już teraz. Z dziesięcioma ;) (Mam nadzieję, że nie ma za dużo błędów)
Chyba powinnam się tez wytłumaczyć z przerwy. W sumie trochę ponad dwa tygodnie to jeszcze nie kosmos, no ale…
 Nie lubię się z laptopem. Nie jest mój i na dodatek nie ma tam litery „ć”.
 To pewnie dlatego tak często nie ma tej litery… chyba XD  I jeszcze koniec semestru. Idzie oszaleć z tymi wszystkimi sprawdzianami i poprawami. Tak, poprawiam się z fizyki. Cały czas ^^

Więc Właściciel. Pisze mi się to zadziwiająco dobrze, lepiej od Together, więc pewnie kolejna cześć pojawi się jeszcze przed lutym. Obiecuję x)

11 komentarzy:

  1. Okay, jestem~~! ;3 Chociaż Ty coś do mnie ostatnio nie zaglądasz.. ale *nieważnenieważne*
    2min, 2min i od razu serce szybciej bije, od razu oczy chcą czytać ;3 ale patrzę na te Twoje ostrzeżenia... i co ja widzę? pedofilia? Minho, Ty zboczeńcu ;-;
    Niemniej, zaczynam czytać... przed moimi oczami już buduje się obraz odtręczającego przyjęcia, uczty tłumu niewyżytych ludzi, upadlających się i porzucających honor na rzecz rozkosznej przyziemności. Wśród tego tłumu, jakżeby inaczej, piękny nieznajomy, o anielskiej urodzie, kontrastujący swoją perfekcyjną fizjonomią z plugawym otoczeniem. Ah, Taemin T^T <3
    Okej. Minho, ty mój bohaterze tragiczny >.< matkomatkomatko, ty sadystko, nie lubię cię ;-; i jak... JAKIM CUDEM TAE JEST... ugh. ghh. *trzyma kciuki, żeby Minho go dostał w swoje ciepłe rączki*
    (btw. wybacz, ja piszę komentarz jednocześnie czytając, dlatego tak to wygląda)
    Weź. Co Ty mi robisz. Okej, oficjalnie stwierdzam, że lubię jak piszesz ;3 Nie jestem pewna czemu, ale lubię. I tu jest zdecydowanie mniej błędów niż ostatnio *ociera łzę wzruszenia* ^.^
    Okejokejokej, mam mindfuck. KYU? Co? robota dla KYU?
    *czyta dalej*
    Hm... z czym mi się ta smyczka kojarzy? Hmhmhm... czytałaś "Badass"? Kibum tam taką miał *-* okej *nieważne* mam tendencję do zbaczania z tematu. Ale, niewątpliwie, takie smyczki są cholernie seksowne, nawet jeśli wiążą się z pieprzonym zniewoleniem ;-; *sadyzm tak bardzo*
    omomom, Minho x Jonghyun x Key ;3 coś widzę, że lubisz takie zabawy :')
    Podoba mi się, że plastycznie opisujesz rzeczywistość. I ten poruszający moment, kiedy Taemin podbiega do choinki. Wiesz, mam dziwne zboczenie na punkcie lampek choinkowych, nawet napisałam o tym ff *-*
    Awww, Minho prosi o uśmiech, awww. Szalenie podoba mi się jak wykreowałaś tu bohaterów, naprawdę. Ten zadziorny Minnie, no i Minho, który niby taki dobry wujek, ale też ma swoje zboczenia.
    Minhyuk ;-; wyczuwam jakiś dramat, jakąś nasiąkniętą smutkiem historię zagrzebaną w mrokach wspomnień :<<
    Bardzo podobał mi się ostatni akapit.
    I ogólnie... wow, skończyło się x.x tak szybko. nie wiem co mi zrobiłaś, ale ani się obajrzałam a już skończyłam czytać ;-; chcę więcej.
    Cieszę się, że się rozwijasz, bo to tu jest moim zdaniem zdecydowanie lepiej napisane niż Together. Ogarniczenie ilości bohaterów pozwoliło Ci skupić się na kreowaniu ich charakterów, bez niepotrzebnego chaosu i mieszania. Brawa Ci za to ! ;3
    Mimo wszystko, zaskakuje mnie Twoja tendencja do takiej prowokującej tematyki. Szczerze mówiąc, zaczynając czytać obawiałam się, że Twój pomysł nie przypadnie mi do gustu. Mimo wszystko, wybrnęłaś pięknie i jestem jak najbardziej na tak!
    Wybacz jeśli ten komentarz nie ma sensu ;0 Prawdopodobnie jest też krótszy niż poprzedni, bo miałam mniej błędów do wytykania ;3
    Pozdrawiam i czekam! ~~<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Nie zaglądałam, bo fizyka to taki tragiczny przedmiot, który wysysa z człowieka wszystkie siły , a jak się tego nie kuma, to trzeba porządnie przysiąść *powiedziała, radośnie będąc sobie na rozszerzonej fizyce* Ale przeczytałam wszystko i ten Taemin… Ale ja generalnie to jestem zakochana w Taeminie XD W każdym razie jeszcze napiszę komentarze. Kiedyś ;)
      Ta wizja przyjęcia – czy to zabrzmi źle, jeśli w ogóle stwierdzę, że w jakiś sposób wymyśliłam to czytając Zbrodnię i Karę? >.<
      Napisałaś tak taki komentarz, że nie wiem do czego się odnosić, eh..
      Badass – czytałam, owszem, ale nawet nie pomyślałam, że smycz była tez tam. Po prostu mi to pasowało. Taki Tae zniewolony, poniżony i… Lubię takie rzeczy XD Kim ja jestem? ;)
      I mam nadzieję, że te światełka nie sprawiły, że pomyślałaś, że zabrałam to od Ciebie. Ostatnio zastanawiałam się nawet czy nieświadomie podpatrzyłam ten pomysł, czy jednak napisałam to wcześniej, ale zabij – nie pamiętam x)
      Minhyuk. Cóż. Pojawił się nagle, trochę mnie zaskakując. W następnym rozdzialiku sytuacja delikatnie się rozjaśni, ale jeszcze nie do końca. Ale nadal nie wyjaśnię o co chodzi z Kyu. Jeśli o to chodzi, to zawsze Budna robotę zostawiam dla niego, cóż… XD
      Hah, błędy :D Rozdział był krótszy to i łatwiej się sprawdzało.

      No, dziękuję za komentarz i mam nadzieję, że dalszy ciąg będzie Ci się podobał.

      Usuń
    2. *mylą jej się daty i nazwiska, a i tak jest sobie radośnie na rozszerzonej historii* :') masochizm tak bardzo *h5* ! ;3 yayayay, kocham Zbrodnię i Karę T^T ~~<3 Znam ten ból, kiedy wpadasz na jakiś pomysł i masz mały mindfuck czy jesteś taka genialna, czy po prostu gdzieś to już widziałaś xD także, nie przejmuj się ~~ ;3

      Usuń
    3. Och, human? Jak najbardziej jestem skłonna się zgodzic - to czysty masochizm XD

      Usuń
  2. *patrzy na niewdzięczny napis '2min'* Znowu. Nie, serio. Co wy widzicie w tym paringu ;-; Albo w ogole w samym Tae, w tym irytującym, pseudo-męskim, wkurzającym... Gdzie nie spojrzę tam 2miny ;-; *mówi człowiek, z nienawiścią ale jednak, piszący 2mina* No dobra. No okej. Przeżyłem, oczy mi nie wypłynęły, monitor jest cały, jest dobrze. Patrząc na ostrzeżenie już mi gdzieś tam świtało coś w stylu "ohoho, czyżby pan-niewolnik?" I... no. ekhm. Bo jak napiszę, że lubię akurat taką tematykę, to zabrzmi źle, no nie? Ale lubię i kurde, wreszcie czytam sobie tekst ze znikomą ilością błędów, przyjemnie napisany i pozbawiony tych nagłych i nielogicznych "zwrotów akcji" jakie się nagminnie pojawiają u (nikogo nie obrażając) 12-letnich napalonych, zapatrzonych w wampirki nastolatek. To tak słowem wstępu.
    Nie podoba mi się Tae (hahaha, nic nowego, przepraszam :c). Niby tu taki poszkodowany, niby bity, wykorzystywany i ogólnie rak człowieka... No właśnie. Nie wiem, może to tylko jak tak chcę, ale powinien być tak spłoszony, kochany, malutki, przestraszony a nie wyjeżdżać z takimi tekastami przy tej choince xd Ale to tylko ja (i pewnie jakikolwiek, gdziekolwiek nie byłby Taemin to i tak bym go nie polubił). Minho jak na razie jakoś nie wzbudza większych emocji, jest sobie i już. Za to omatkomatkomatkomatko CZY JA TAM WIDZIAŁEM IMIĘ KYU? *ELF mode on* O widzę, że to "ten od brudnej roboty", omo, prawdziwy evil Kyu :3 Szkoda, że tylko tak o nim napomknęłaś :c
    Tylko błagam, nie powielaj tych schematów typu "Minhoł się zakochuje, ale traci kontrolę i zaufanie Taesia, udowadnia, że jednak jest dobry, bla bla bla". Serio, dużo się tego naczytałem ;-; Ale wierzę w twoje oryginalne pomysły ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie poradzę, naprawdę, ale całym sercem pokochałam 2mina, bo najpierw był 2min, a dopiero potem SHINee (to takie ciężkie) XD Ale – gdzieś po drodze będzie trochę JongKey ;)
      Wydaje mi się, że bardzo dużo osób lubi taką tematykę, więc nie ma co się przejmować ;) To fascynujące.
      12 lat mam już za sobą, prawie od pięciu lat, więc spokojnie, wampirki świecące w słońcu mnie nie jarają. Wilkołaki może, hm… ;)
      No ale jak to Tae? Nie róbmy niego ostatniej ofiary. Chciałam co prawda stępić mu charakterek, ale jeszcze mi się sprzyda jego zadziorność. Minho się jeszcze nie rozwinął i jest dla mnie zagadką >.< Jak i dalszy ciąg, właściwie, ale przynajmniej już mam prawie napisany cały drugi rozdział.
      Także, chociaż nie mam pojęcia jak to się wszystko potoczy, zrobię co w mojej mocy, żeby nie powielać innych historii ;) Po to się znalazł tam Kyu i Minhyuk. I Hyo właściwie też. Kibum. Każdy tu ma do odegrania swoją rolę, więc zapraszam do dalszego czytania i dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  3. Przyznam się, że lubię taka tematykę. Raczej nie świadczy to o mnie dobrze, ale mniejsza z tym XD Ostatnio dziwnie polubiłam 2mina, wiec czytanie tego ff to była dla mnie czysta przyjemnosc. Świetnie napisane, jestem mega zadowolona. Będę niecierpliwie czekać na nastepny rozdział ;) Zapraszam do siebie. Pozdrawiam, Grellu~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję bardzo. Lubisz 2mina i taką tematykę? Też Cię lubię XD Pedofilski Minho, uległy Tae i brutalne sceny (które się pojawią) jednoczą ludzi ;)
      I czytam Twoją Nieskalaną duszę, te wcześniejsze też kiedyś przeszłam, tylko do komentowania się zebrać nie mogę ;)
      Takie miłe słowa, dziękuje bardzo. Pozdrawiam i zapraszam na dalsze rozdziały :)

      Usuń
  4. Aw, 2min :3 Podejmujesz bardzo trudną tematykę, za którą osobiście nie przepadam, no ale 2min <3
    Opisy są bardzo szczegółowe i realistyczne, estetyka brzydoty się kłania, i dobrze, bo od razu czuje się obrzydzenie do tych mężczyzn, trudno żeby nie, i współczucie dla dzieci. W tym wszystkim Minho- który chce dać im chociaż trochę ciepła. No ciekawie. Czytam dalej, i takie traktowanie Taemina (który po długim okresie wypierania ze świadomości myśli, że lubię Shinee stał się moim biasem) łamie mi serce ;.; No bo... Minnie... ten aniołek no ;.; Ale jak to, ale cooo? Niehehhehe <3). Kolejna rzecz, która mnie interesuje to oczywiście przeszłość Minho- co ma wspólnego jego ojciec z Parkiem i kim jest Minhyuk. Ojej, znów poligamia, tym razem trójkącik, no ciekawie :3
    Taemin przypomina mi teraz zwierzątko, które przyzwyczaja się do nowego otoczenia i próbuje się zaaklimatyzować.
    Wyłapałam coś takiego:
    "- Jeżeli chcesz, możesz ubrać swoją własną choinkę - zaproponował, nadal przyglądając niech zajmie się Key…"- nie rozumiem tego zdania, coś się zgubiło po drodze, czy to tylko ja?
    Przepraszam za powyższy bełkot, moje nieogarnięcie ze mną wygrywa ;.;
    Pisałam na początku, że podejmujesz trudną tematykę, ale opisujesz to na tyle dobrze (super), że bardzo dobrze (masło maślane >.<) i szybko się czyta. Nooo i ja chcę więcej. Weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięłaś sobie za punkt honoru skomentować wszystko? Dziękuję, dziękuję XD
      Rzeczywiście, to dość trudny temat i czuje to na każdym kroku, a zwłaszcza w pisanym własnie rozdziale >.<
      Faktycznie, jest tam błąd, a ja go nie zauważyłam, a czytałam ten tekst z milion razy. No jak?! ;_;
      Jak czytam, że nie jestem taka zła w pisaniu to nie mogę się przestać uśmiechać XD Aww aww

      Usuń
  5. Znalazłam twojego bloga i jestem mile zaskoczona ^^ Znalazłaś fajny pomysł na to opowiadanie z 2min. Reszta opowiadań też jest spoko.
    Mam nadzieje, że będziesz dalej pisać. Weny życzę i zapraszam do mnie:
    my-dream-is-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń