Dziś ani nie rozdział Właściciela, ani w sumie nic, co miałam w planach, a taka oto niespodzianka :3
Razem z Darą |blog| postanowiłyśmy napisać smuta (który jest moim pierwszym smutem, dla ścisłości) dla naszych unnie-maturzystek - ShizukaAmaya i Ame Mara.
No, a teraz zapraszam wszystkich do czytania c:
Enjoy :)
Secret box
Tytuł: Secret box
Rodzaj: fluff, smut,
random
Rating: [M]
Autor: COLLAB -
Dara & Joamya
Zespół: SHINee
Paring: 2min
Występują:
|Minho|Taemin|
Inne: Z
dedykacją dla Ame Mara i ShizukaAmaya .
P.S. Podziękowania za małą pomoc dla
Divy.
edit [16.01.2017] Ze względu na to, że blog Dary zaginął gdzieś w przestworzach, wrzucam całość Secret box do mnie.
Taemin jak gdyby nigdy nic leżał sobie wygodnie w luźnych szortach i nie
mniej luźnej koszulce na wielkim łóżku w swojej sypialni i odpoczywał po
ostatnim cyklu koncertów, który trwał trzy dni. Jego gardło wysiadało, toteż
ilekroć się nie odezwał brzmiał jak nienaoliwiona furtka. Jednak pomimo tego i
piekielnego zmęczenia jakie mu towarzyszyło, było warto. Uwielbiał tańczyć i
śpiewać, a tym samym dawać tym radość innym, czytaj swoim fankom. A teraz
odpoczywał. Promienie majowego słońca wpadały przez odsłonięte okno i ogrzewały
jego szczupłe ciało. Było mu tak przyjemnie. Tae leniwie przeciągnął się i
potargał, i tak już rozczochrane włosy. Z jakiś nieznanych powodów bolał go
brzuch. Nie miał zielonego pojęcia dlaczego, jednak ból był jedynym co zakłócało
mu jego przyjemne nic-nie-robienie. Włączył jedną ze swoich ulubionych
playlist, na której znajdowały się jego własne piosenki; jego i jego lśniących
hyungów; i przypominając sobie słowa swojej mamy, że kiedy boli cię brzuch
najlepiej się rozluźnić, zaczął tańczyć na leżąco, cicho przy tym nucąc. Nie
wygłupiał się zbytnio ze śpiewem, nie chciał nadwyrężać zmęczonych strun
głosowych.
Fakt, dla potencjalnego obserwatora to co wyczyniał Taemin na łóżku w
rytm Picasso, mogło być czymś komicznym i przywodzącym na myśl kurczaka po
porażeniu paralizatorem, jednak nie tak to wyglądało w oczach Minho, który stał
w drzwiach, opierając się o framugę ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma i
wpatrując się w swój ósmy, dziewiąty i każdy następny cud świata. Dla niego
ruchy ich małego tancerza nawet na łóżku, pośród pościeli, były
najseksowniejszymi, jakie dane mu było kiedykolwiek widzieć. Żadna ich noona
nie mogła pochwalić się taką sylwetką, żaden tancerz takim opanowaniem swojego
ciała i zwinnością. Tylko Taemin, pozornie delikatny i niewinny aniołek, a w
rzeczywistości mały diabełek z piekła rodem. Przygryzł wargę, gdy Taemin
zatoczył kusząco biodrami. To było wręcz niemożliwe, żeby to niby słodkie
dziecko robiło takie rzeczy nieświadomie. Po prostu nie. Diabełek diabełkiem,
ale przecież musiał mieć w sobie cokolwiek samokontroli, czyż nie? A teraz
każdy jego ruch przepełniony był takimi emocjami, że Minho nie był pewien, czy
nie jest to jawna prowokacja jego umęczonego ciała, teraz ledwo trzymającego
się ze zmęczenia na nogach. Chociaż w tej chwili, gdy spoglądał na harce
chłopaka pośród pościeli w tych za dużych ubrankach, to czuł w sobie nadzwyczaj
dużo energii, wystarczająco, by móc własnym ciałem zatrzymać te roztańczone
bioderka i pokazać Taeminowi jak złym chłopczykiem jest. I naprawdę, zrobiłby
to, gdyby nie lekki grymas na jego twarzy, który mógł być okazem jedynie bólu,
a nie przyjemności. Cóż, wiedział jak piękny Lee jest, gdy na twarzy zastygał
mu wyraz niebiańskiej przyjemności, której on sam, Choi Minho, był sprawcą.
Zaraz jednak dziwna minka zniknęła, a spomiędzy ust Taemina wydobył się
nieco ochrypły, niski dźwięk, formujący się w niebezpiecznie seksowne wykonanie
Dynamite. Minho zamarł, a ciche mruczenie było jedynym, na czym był w stanie
teraz skupić swoją uwagę. Słowa wiły się niczym kuszące węże, a nogi same
poprowadziły go do łóżka, na którym Taemin zaprzestał najbardziej nie
niewinnego występu z jakim kiedykolwiek miał do czynienia.
Przymykając powieki i zginając ręce w łokciach, wplątując je we włosy
Taemin śpiewał, na nowo przeżywając ostatnie dni, pomimo tego, że jego gardło
przypominało tarkę kuchenną, a kłujący ból brzucha ciągle dawał się we znaki.
Nagle na jego twarz padł cień. Taemin zaciekawiony tym faktem, uchylił powiekę
- Minho. Było to dla niego miłym zaskoczeniem. Chciał się uśmiechnąć, jednak
pech chciał, że akurat w tym samym momencie poczuł bolesne ukłucie po prawej
stronie brzucha, przez co skrzywił się nieznacznie.
Choi, uważnie wpatrujący się w czarującą buźkę chłopaka, nie mógł nie
przeoczyć powtórnej zmiany na niej. Niewątpliwie spowodowane to było bólem, co
ani trochę mu się nie podobało. Zaraz zmarszczył czoło, próbując dociec źródła
nieprzyjemnych odczuć Taemina, ale nic nie przychodziło mu do głowy, a jasnowidzem
przecież nie był, by bez pytania zgadnąć. Właśnie dlatego niepewnie przysiadł
obok maknae na łóżku, posyłając mu jednocześnie pytający, jak i zaniepokojony
uśmiech, mając nadzieję, że to zapewni mu odpowiedź, zanim w ogóle padnie
pytanie o jego stan.
- Hej, Minho - odezwał się młodszy,
uśmiechając się nieznacznie i kierując swoje ciepłe spojrzenie na Choi.
- No hej, Taeminnie – odparł,
posyłając mu czuły uśmiech i odgarniając zbłąkany kosmyk z twarzy; nadal jednak
pełen niepokoju. – Coś nie tak?
- Chyba słychać. - stwierdził
zachrypniętym głosem, otwierając usta i pokazując palcem do środka. Po czym
zamknął buzię i znów nieznacznie się skrzywił.
Minho szybko, ale delikatnie cmoknął skrzywione wargi, nieprzekonany co
do słów Taemina. Nie chodziło tu przecież o bolące gardło, chociaż głos jakim
chłopak go uraczał rzeczywiście nie brzmiał za dobrze.
- Nie, nie… Poza gardłem. Coś cię
boli, Tae?
Taemin westchnął ciężko. Nie chciał nikogo, tym bardziej Minho, martwić
swoimi dolegliwościami. Jednak z przykrością zdał sobie sprawę, że mimo
wszystko będzie musiał.
- Brzuch - rzucił szybko, zagryzając
dolną wargę, próbując się nie skrzywić i nagle zdając sobie sprawę, że biały
sufit nad nim jest niezwykle interesujący.
Nagle wszystkie krzywe minki jakie gościły na twarzy maknae stały się
dla Minho zupełnie jasne. Niestety, tylko to takie było, ponieważ dalej nie
wiedział, co spowodowało aż takie problemy i jak bardzo mu to doskwiera. Nie
chciał, żeby Taemin kiedykolwiek odczuwał chociażby odrobinę bólu, ponieważ;
czy to psychiczny czy fizyczny; dla Minho był równie dotkliwy.
-Pokaż, gdzie cię boli? – polecił
zmartwiony.
- Tu. - Taemin niechętnie wskazał
okolicę tuż ponad podbrzuszem po prawej stronie.
Minho podwinął nieco szeroko koszulkę chłopaka i nacisnął lekko na
wskazane miejsce, uważając, by nie zrobić mu żadnej krzywdy. Przez taeminową
twarz jednak ponownie przebiegł grymas, powodujący ukłucie w sercu rapera.
- A powiedz mi jeszcze, jak bardzo
cię boli?
Czując dotyk Choi na swojej skórze, na jego ciele pojawiła się gęsia
skórka. Taem zdał sobie sprawę z tego, że Minho się o niego martwi, więc
postanowił, że będzie mówił prawdę.
- Boli jak cholera. - skrzywił się
ponownie.
Uniósł wysoko brwi słysząc taką odpowiedź i jak rażony piorunem, szybko
się wyprostował, nieustępliwe wpatrując w swojego chłopaka.
- Brałeś jakieś leki przeciwbólowe?
Może jakąś herbatę? Nie wiem... Rumianek albo coś takiego?
- Nie. - odparł Tae, szczerze
zdziwiony taką reakcją Minho.
- I tak się przez cały czas męczysz?
Taeminnie… – westchnął i złożył na odsłoniętym miejscu lekki pocałunek. – I
dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
Tae westchnął, z przyjemnością mrużąc oczy, a na jego usta wpełzł błogi
uśmiech.
- Nie chciałem cię martwić - wyznał.
- Głupiutki Taeminnie… - mruknął, a
potem cmoknął go w nosek, palcami lekko pieszcząc jego brzuch, a konkretniej
tam, gdzie przed chwilą spoczywały jego usta. – Przecież mnie możesz zawsze
powiedzieć o wszystkim. To naturalne, że będę się martwić, ale wolałbym robić
to wiedząc o co chodzi, a nie tworzyć niemożliwe scenariusze.
Przyjemny dotyk Minho sprawiał, że Taemin się odprężał, a ból stał się
mniej uciążliwy.
- Niemożliwe scenariusze? -
przekrzywił głowę w bok, wyglądając przy tym jak mała, ciekawska sówka.
Raper spuścił wzrok, omijając ten chłopaka. Nadal delikatnie masował
jego ciało, by przynieść chociaż odrobinę ukojenia, zastanawiając się, co
odpowiedzieć na zadane mu pytanie. Że co niby miał powiedzieć? Że histeryzuje
na samą myśl, że coś Taeminowi może dolegać, że to może jakaś choroba,
konieczna jest wizyta w szpitalu, że to może być coś naprawdę poważnego. Jego
życie od pewnego czasu było całkiem podporządkowane temu uroczemu tancerzykowi,
był jego centrum.
- Po prostu… bałem się, że to coś
strasznego.
- I tak wiem, że nie o to ci chodziło
- Tae skrzywił się po raz kolejny - Ale niech ci będzie.
Minho po raz kolejny zmartwiony zagryzł wargę, a potem złożył; na
początek; lekki pocałunek na rozchylonych wargach. Jego dłoń przesunęła się
wzdłuż szczupłej tali, spoczęła na moment na biodrze, by za chwilę znaleźć się
na pośladku, który uścisnął z figlarnym uśmiechem.
Taemin zamarł zaskoczony takim obrotem sprawy. Nie, żeby mu to
przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Jednak... Co Minho miał na celu, zaczynając
się bawić z nim w taki sposób? Przecież wiedział doskonale jak na niego działa
każdy, jego nawet najmniejszy gest skierowany do jego osoby. Każdorazowo kiedy
Choi zachowywał się w taki lub podobny, sugestywny sposób, Tae zamieniał się w
bezużyteczną, tęczową papkę. Nie do wiary co taka jedna przerośnięta żaba
potrafi zrobić z człowiekiem.
Kiedy Taemin lekko się otrząsnął z szoku; a było to jeszcze zanim Minho
wepchnął mi język do ust lub zdążył wkraść się dłońmi pod zbyt luźne ubranie;
położył dłoń na jego piersi i stanowczo odepchnął od siebie.
- Co ty robisz? - zapytał zdziwiony,
stwierdzając, że ból w dolnej partii brzucha zmalał, ba, niemal zniknął.
- Rozluźniam cię. Podobno
rozluźnienie jest dobrym lekarstwem na ból brzucha. – wyjaśnił, nie przestając
się uśmiechać w ten swój specyficzny sposób. Nie spodziewał się, że Taemin może
chcieć go odepchnąć, ale zrzucał tu winę raczej na okoliczności, niż na samą
chęć, bo widział po nim, że nawet taki; właściwie niewiele znaczący gest;
skutecznie odwrócił jego uwagę od dolegliwości, a skupił ją na doznaniach,
jakie mógł otrzymać ze strony Minho, co niesamowicie go cieszyło.
- Nie sądzisz, że to bardzo przyjemne
lekarstwo, mój mały Taeminnie? – wymruczał, pochylając się znów nad nim i; w
razie gdyby ponownie chciał go odepchnąć; zamknął jego nadgarstki w uścisku
swoich dłoni, gdy już położył go ponownie płasko na łóżku. Oblizał lekko
dostrzegalnie wargi, patrząc uważnie na takiego chłopaka; z rozrzuconymi, niemal
białymi włosami pośród takiej samej, ale jakby wyblakłej przy urodzie Lee
pościeli; z lekko rozchylonymi, czerwonymi usteczkami i z tymi oczętami, ze
wzrokiem niby niewinnym, ale nie do końca. Mały diabełek w anielskiej powłoce.
Taemin zadrżał na pod wpływem poczynań Minho. Dlaczego ten piekielny
żabol tak na niego działał? I jeszcze ten język oblizujący jego pełne wargi,
które jeszcze przed chwilą go całowały... Jakby zlizywał z nich smak jego
własnych ust, albo... Obmyślał w jaki sposób dzisiaj będą się
"bawić". Bo nie oszukujmy się, wiadomo było jak to się skończy. Minho
pragnął Taemina, widać to było w jego iskrzącym spojrzeniu, a Taemin... On już
dawno poddał się żabiemu urokowi. No i nie zapominajmy o tej diabelskiej
stronie Lee. Tej podstępnej, wrednej i figlarnej. W jego głowie już zrodził się
iście szatański plan. Co z tego, że pewnie jego głos będzie jeszcze bardziej
zachrypnięty niż do tej pory. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a to, że
priorytetem Taemina stał się w tej chwili przytwierdzający go do łóżka Minho,
jego biodra, przylegające do jego własnych, ten szczególny wzrok i jego wargi,
to już inna sprawa.
- Przyjemne, fakt, ale muszę się
zastanowić jak je ocenić w skali od jeden do dziesięciu. - powiedział,
układając usta w dzióbek.
Taemin robił to specjalnie rzecz jasna. Minho błysnął zębami w
odpowiedzi, a potem pochylił się jeszcze bardziej nad chłopcem. Zawisł tuż nad
jego uchem i; jednocześnie lekko wiercąc się na biodrach chłopaka, wywołując
jego przytłumiony jęk; wyszeptał mu prosto do ucha, drażniąc językiem
małżowinę:
- Tak chcesz się bawić, mój mały?
Nie czekał na jakąkolwiek odpowiedź. Przyssał mu się do szyi, czując jak
napinają się trzymane przez niego ręce, a puls przyśpiesza. Mruknął pod nosem
na takie zachowanie, a potem złożył jeszcze kilka pocałunków na skórze,
omijając zaczerwienione miejsce. Uwielbiał, gdy Taemin zaczynał swoje, niby
niewinne gierki. Znał jego drugą naturę ja nikt inny, wiedział, że kto jak kto,
ale Lee Taemin wcale nie był tym uległym, nieśmiałym kochankiem, jak zazwyczaj
przypisywano. Tym drobniejszym i delikatniejszym. Minho mógłby to powtarzać
milion razy, ale i tak stwierdziłby to samo, powtarzając to po raz milion
pierwszy – Taemin był małym diabełkiem, no, ewentualnie małą, seksowną wiedźmą,
która rzuciła na niego niesamowity czar, z którego nie mógł się już wydostać.
Nie żeby próbował. Nie, nigdy, a zwłaszcza nie teraz, gdy oddech Taemina
przyśpieszył i wyglądał tak rozkosznie... Ale w oczach błyszczały mu
chochlikowate iskierki. Szykował coś, Choi wiedział o tym doskonale i czekał z
niecierpliwością.
- Więc jak chcesz to ocenić? – spytał
jeszcze, ponownie muskając językiem płatek ucha, nieświadomie lekko poluźniając
uścisk na nadgarstkach, dotąd trzymanych mocno, bez możliwości wyswobodzenia.
Taemin pomimo tego, że jego ciało krzyczało, domagając się więcej,
postanowił dać upust swojej wrodzonej wredocie i, korzystając z okazji,
szybkim, zwinnym ruchem przeturlał się na Minho, zmieniając ich pozycję o sto
osiemdziesiąt stopni. Teraz to on zawisł nad żabolem i przytrzymywał go za
nadgarstki, uniemożliwiając ruch.
- No, nie było źle, hyuuung. -
stwierdził Tae, z chytrym uśmieszkiem, mówiąc słodko. - W tej skali od jeden do
dziesięciu otrzymujesz... Pół. - stwierdził.
Widząc oburzenie na twarzy Choi'a i wyczuwając słowną konfrontację, albo
co gorsza, ponowne przygwożdżenie do materaca bez realizacji swojego małego
planu, wpił się drapieżnie w jego usta, co rusz przygryzając jego dolną lub
górną wargę. Ocierał się przy tym o jego przyrodzenie, przyjemnie czując jak
owo robi się coraz twardsze. Przeniósł swoje usta na szczękę Minho,
pozostawiając tam mokrą ścieżkę wytyczoną przez swój język i przechodząc na
szyję. Taemin zassał się na jego obojczyku, powodując gardłowy jęk wydobywający
się z ust kochanka. Minho nienawidził kiedy to on jęczał z rozkoszy, kiedy to
on pragnął więcej, kiedy to Taemin; choćby przez chwilę; dominował. Tak samo
jak nie lubił, pewnego zdrobnienia, a którym młodszy uwielbiał go denerwować.
Lee lekko przygryzł podrażnioną przez siebie skórę, kończąc swoje dzieło.
- Co powiesz na to... Minnie? -
wyszczerzył się cwaniacko, jednocześnie puszczając nadgarstki Minho i ściskając
jedną ręką jego nabrzmiałe krocze.
Warknął, zarówno z powodu znienawidzonego przez siebie słowa, jak i z
tej słodko-gorzkiej pieszczoty, jaką mu zafundował. Zawsze wiedział, ze jeśli
chodzi o sprawy łóżkowe, to Taemin nie znał granic, na co może sobie pozwolić,
a na co nie. A niewątpliwe, do rzeczy, które były bezwzględnie zakazane należało
używanie pewnego słowa na „M” oraz próba dominacji nad Minho. Jak do tej pory,
to nie pozwolił temu małemu skubańcowi osiągnąć poziomu wyższego niż delikatne
górowanie, Nigdy, ale to przenigdy, nie dał mu możliwości bycia tym „na górze”.
To się nie godziło. Dlatego też, gdy niezdyscyplinowane rączki chłopaka
zawędrowały w dolne rejony jego ciała, natychmiast objął go nogami w pasie i
przeturlał na bok, niemal spadając z łóżka. Przytrzymał się dłońmi po obu
stronach Lee, znów mając na niego widok z góry. Nie podobał mu się ten pełen
wyższości uśmieszek na słodkich wargach i chciał zatrzeć je własnymi, ale nie
zamierzał dać mu tej satysfakcji. Zamiast tego niemal zdarł z niego tą niego tą
niesamowicie obszerną koszulkę, po czym chwycił palcami za podbródek i zadarł
go wysoko, przysysając się do grdyki. Zrobił to mocno, jego uścisk również nie
należał do najdelikatniejszych, jednak chciał pokazać tej wrednej istocie, kto
tu tak naprawdę dominuje.
- Nie pozwalaj sobie na za dużo, Lee
Taeminie – syknął mu w usta, po gwałtownym opuszczeniu jego głowy, a potem je
pocałował. Pocałował tak, jak chciał. Namiętnie, nieco dziko, trzymając
chłopaka w mocnych ujęciach, palce wplatając w jego jasne włosy. Szarpnął nimi,
ale nie przerywał pocałunku, pomimo syku, jaki się spomiędzy warg wydostał.
Sprawnie lawirował językiem, bawił się tym należącym do Taemina, tak samo
przygryzał wargi, drażniąc się z tym niepokornym dzieciakiem.
Taemin musiał przyznać, że był pieprzonym masochistą. Uwielbiał takiego
Minho - namiętnego, dominującego, panującego nad nim i, co najważniejsze,
drapieżnie gwałtownego. Toczyli zapartą dech w piersiach walkę na języki,
jednak to on przegrywał, a nawet kiedy udawała mu się, trwająca ułamek sekundy
dominacja, zostawał przywoływany do porządku przez mocniejszy uścisk na udzie,
nieznaczne szarpnięcie za włosy lub perfidne otarcie się kroczem o krocze. Czy
wiedział, że Choi tak zareaguje, kiedy to w niewinny sposób się z nim droczył?
Oczywiście. Przecież taki był z góry założony przez Taemina zamiar. To co
wyprawiał Minho swoimi długimi palcami i wprawnym językiem, było wprost nie do
opisania. Rozpalał ciało Taemina i doprowadzał zmysły do wariacji. Tancerz był
w stanie tylko zarzucić ramiona na jego szyję i wplątując palce w aksamitne
kosmyki Minho, przyciągnąć go bliżej siebie.
Czując, że Lee powoli mu się poddaje, raper lekko wygiął wargi w geście
rozbawienia, nie przerywając jednak pocałunku. Przez chwilę nie był tak
brutalny i gwałtowny jak wcześniej, a odznaczał się pewną dozą czułości, a także
wkradła się pomiędzy nich odrobina lenistwa, pomimo ogromnego podniecenia,
dłoni błądzących w niebezpieczne rejony, uciskających krocze. Chciał jeszcze
przez chwilę popodziwiać niby niewinnego; ale już niedługo; Taemina,
zarumienionego, posyłającego mu odważne spojrzenia spod zmierzwionych włosów.
Zaraz jednak przerwał pocałunek i odchylił się do tyłu. Goniło go
zdezorientowane spojrzenie chłopaka, gdy wstawał z jego kolan. Minho jednak też
chciał odrobinę rozrywki, chciał wprowadzić coś ciekawego do ich wspólnej
zabawy, coś nowego, cholerne podniecającego. Może w tej chwili nie myślał
racjonalnie, bo przecież pomimo tego, że wydawał się być opanowany, jego ciało
i umysł płonęły, błagały, by tylko przygwoździć Taemina do łóżka, zedrzeć z
niego ubranie i rżnąc mocno i głęboko. Do utraty tchu, do ostatniego ochrypłego
krzyku rozkoszy wyrywającego się ze zdartego gardła. Mimo to zapanował nad
sobą, podszedł do szafy i zanurkował w jej wnętrzu. Trzymał tam coś, co zostało
mu kiedyś podarowane przez jednego z jego hyungów, i co najwyraźniej miało się
okazać potrzebne dokładnie w tej chwili. Minho wyciągnął z szafy spore pudełko
i postawił je na podłodze, kucając przed nim, tym samym odwracając się do
Taemina tyłem. Maknae oburzony tym aktem ignoracji, podpełzł do Choi'a i zaczął
składać zaczepne, lekko brutalne pocałunki na jego karku. Korzystając z okazji,
Tae spojrzał na zawartość pudełka i zamarł z na wpół otwartymi ustami.
Zabawki erotyczne.
Taemin zagryzł dolną wargę, nieco mocniej wbijając paznokcie w ramię
Minho i nieznacznie się spinając. Odkąd tylko pierwszy raz kochał się ze swoim
żabolem, zawsze gdzieś w daleko w swojej podświadomości chciał pobawić się z
nim w ten sposób, a teraz kiedy miało to nadejść jego receptory czuciowe
napięły się do granic możliwości, czekając na obrót sprawy. Widocznie takie
praktyki były nie tylko jego fantazją, a także Minho. Ten teraz spojrzał na
niego przez ramię z drapieżnym uśmiechem na ustach oraz dziwnym błyskiem w
niemal czarnych oczach, chyba nawet ciemniejszych niż zawsze. Sam Choi jakoś
nigdy nie czuł potrzeby przyznawania się przed jego Taeminem, że miewał ochotę
na ostrzejszą zabawę, z dodatkowymi przedmiotami, które mogłyby dodać
pikanterii ich „łóżkowym igraszkom”.Sam nie był pewien dlaczego właściwie
ukrywał to przed nim, zarówno myśli, jak i owe pudełko, po brzegi wypełnione
mało grzecznymi rzeczami. Może w jego głowie nadal pozostawał niewinny, chociaż
niewątpliwie, już dawno przestał taki być. Czy nie to udowodnił podczas swojego
solowego debiutu? Już wtedy miał ochotę zaciągnąć go w jakieś ciemne miejsce,
razem z tym wyjątkowym kartonem, by pokazać mu, jakie wizje mu chodzą po
głowie. Nie zrobił tego jednak wtedy, więc miał ochotę, wręcz obezwładniającą
potrzebę, by uzmysłowić mu, właśnie teraz, jak bardzo go pożąda.
Przyciągnął go do siebie za włosy, po raz kolejny wyrywając z jego ust
cichy syk i wyszeptał mu do ucha, paznokciami drugiej ręki drapiąc go po
plecach.
- Widzisz, Lee Taeminie, chcę cię
przerżnąć. I zrobię to. Teraz.
- Czekam z niecierpliwością. -
wyszeptał zmysłowo zachrypniętym głosem jasnowłosy, niemal nie poruszając przy
tym ustami, celowo patrząc Minho prosto w oczy.
Specjalnie go prowokował. Dreszcz ekscytacji przeszedł przez całe jego
ciało. Choi natarczywymi pocałunkami, zmusił Taemina do cofnięcia się w stronę
łóżka. Całował go, gryząc przy tym jego wargi, zapamiętale badając jego jamę
ustną. Tae ułożył dłonie na jego karku, po raz kolejny chcąc go do siebie
przyciągnąć. Jednak wtedy, Minho wrednie się od niego odessał i odsunął. Z ust
Lee wyrwał się żałosny jęk.
- O nie, mój mały. - powiedział Choi
z drapieżnym błyskiem w oku, lekko dysząc. - Dzisiaj pobawimy się jak ja chcę.
- jego usta wygięły się w cwaniackim uśmieszku.
- Ale...- zaczął maknae.
Minho przerwał mu, gwałtownie napierając na jego usta i kradnąc jeden z
pocałunków.
- Jestem twoim lekarzem, a ty
pacjentem cierpiącym na ból brzucha. Pacjent słucha doktora. - oznajmił
przebiegle Choi.
Widząc jednak, że Taemina niespecjalnie to przekonało postanowił przejść
do bardziej racjonalnych środków komunikacji.
- Będę cię pieprzył mocno i długo, aż
zaniemówisz i obiecuję ci, że to będzie najlepszy seks w twoim życiu. -
wyszeptał, przysuwając się do jego ucha i liżąc wrażliwe miejsce tuż za nim.
Lee złapał go za włosy i szarpnął za nie.
- Mów co mam robić...- szepnął niemal
bezdźwięcznie. - Doktorze. - dodał, wypowiadając to słowo z największą ilością
erotyzmu w głosie na jaką go było stać, po czym puścił jego ciemne kosmyki,
czekając na instrukcje.
- Wskakuj na materac. - zażądał Choi
władczym tonem.
Taemin posłusznie wykonał polecenie. Minho stał chwilę, zagryzając dolna
wargę w zastanowieniu i przyglądając się jego idealnemu ciału, rozłożonemu na
poduszkach. Potem, nie mogąc już dłużej wytrzymać, sięgnął do pudełka po grubą
linę i z gracją lwa, podchodzącego swoją ofiarę, dopadł do łóżka,
przygważdżając kochanka swoim ciałem i przywiązując jego nadgarstki do ramy
łóżka.
Czuł na sobie spojrzenie Taemina, szaloną mieszaninę podekscytowania,
pożądania i lekkiej niepewności. Nie wypowiedział ani słowa, by to skomentować,
a odchylił się do tyłu, podziwiając chłopaka, teraz zdanego na jego łaskę. Ręce
przytwierdzenie nad jego głową uniemożliwiały mu przejęcie dominacji, lub
chociażby próby dotknięcia tego, który na chwilę obecną został jego panem i
władcą. Choi aż uśmiechnął się, nieco kpiąco, na taką myśl, jednocześnie
delikatnie gładząc jego policzek. Parsknął, gdy Taemin drgnął zniecierpliwiony,
posyłając mu gniewne spojrzenie.
- Długo masz zamiar obchodzić się ze
mną jak z lalką? - warknął Tae, wiercąc się niecierpliwie.
Minho tylko przekrzywił głowę, jak nierozumiejący komendy szczeniaczek,
a potem posłał mu buziaka w powietrzu. Nadal się nie odzywał, za to,
korzystając z faktu, że siedzi na Taeminie, lekko poruszył pośladkami, drażniąc
pobudzoną męskość chłopaka. Z zadowoleniem odnotował grymas na jego twarzy,
który pogłębił się, gdy znów opuścił swoje miejsce i wrócił do pozostawionego
na podłodze pudełka. Przez chwile przerzucał znajdujące się tam przedmioty,
zastanawiając się, które użyje dzisiaj na swoim małym więźniu. Prawdę
powiedziawszy, miał ochotę na wszystko. Chciał mu pokazać lekką brutalność,
która gdzieś tam na skraju podświadomości zawsze się kryła, ciężką złośliwość,
dodatkową drapieżność. Nie zamierzał być tym Minho, którym jest na co dzień.
Będzie tym wymarzonym przez Taemina „doktorem”, ale to na pewno nie będzie
spokojna „wizyta kontrolna”. Och nie…
Powrócił do niego, nie pokazując mu, co też ze sobą niesie. Szeptem
nakazał mu zamknięcie oczu. Posłusznie to zrobił, sprawiając, że na twarz Choi
wpłynął leniwy uśmiech drapieżnika. Pogłębił się, gdy zawiązywał czarną
przepaskę, uniemożliwiając mu używania narządu wzroku. Wiedział, że zawsze
ciekawski będzie musiał teraz polegać tylko na słuchu oraz dotyku. Przede
wszystkim dotyku. Doznania, które zamierzał mu zafundować Minho, miały być
odczuwane o wiele, wiele mocniej.
- Jak zatem chcesz bym się tobą
obchodził, mój pacjencie? – wychrypiał, przykucając koło łóżka.
Jedna jego ręka wędrowała po nagim brzuchu Taemina, zbliżając się do
podbrzusza, już niebezpiecznie blisko wybrzuszenia w spodenkach, powodując
elektryzujący dreszcz, który przeszedł przez ciało młodszego. Dla Lee sytuacja
w jakiej się znalazł była nowością. Mimo to, podobał mu się taki obrót sprawy.
Jedynie fakt, że jego ręce były związane, nieco go irytował.
Taemin zagryzł dolną wargę, pokąsaną już przez Minho, zastanawiając się
czy może wypowiedzieć na głos swoje pragnienia i chore fantazje. Jednak w
przebłysku swojego geniuszu i złośliwości rzekł.
- Podobno to ty jesteś tutaj lekarzem.
- oznajmił ochryple.
Minho oblizał wargi na taką odpowiedź. Chociaż jego wyobraźnia szalała,
a umysł stworzył wiele podniecających wizji, nie chciał ich od razu wprowadzać
w życie. Zapewne będzie go to kosztowało wiele wysiłku, ale czuł, że będzie warto.
To miało być niezapomniane doświadczenie nie tylko dla Taemina, teraz
wyglądającego, jakby cisza oraz brak jakiegokolwiek ruchu go denerwowały.
Musnął palce rozchylone wargi, czując jak ostre ząbki zaczepnie
zahaczają o jego opuszki. Ten gest ze strony młodszego sprawił, że na jego usta
wpłynął złośliwy uśmiech, a w głowie pojawił się plan co do następnej zabawki
wyciągniętej z pudełka. Chyba stanie się to jego ulubionym dodatkiem do seksu z
Taeminem.
- Ale lekarz się nie domyśli o co
chodzi pacjentowi. Pacjent musi współpracować, Taeminie – stwierdził,
przyciągając do siebie pudełko i przeglądając jego zawartość.
- Miałeś mnie rozluźnić. Chyba znowu
zaczyna mnie boleć brzuch. - Taemin jęknął, nieco perwersyjnie.
Choi zerknął na niego kątem oka, cicho prychając pod nosem. Mógł się
domyślić, ze wyjedzie mu z czymś takim, w końcu to Taemin. No, ale skoro sam
nie zamierzał mu powiedzieć czego chce, Minho mógł robić to, co tylko podsyłała
mu wyobraźnia, a zwłaszcza ta jej zupełnie nie niewinna część.
W jego rękach znalazło się białe, puchate piórko. Na początek, chcąc
sprawdzić jak chłopak na taką formę małej tortury zareaguje, przesunął nim po
jego twarzy oraz szyi. Taemin lekko drgnął i zaskoczony rozwarł szerzej wargi,
ale jakoś widoczniej nie zareagował. Najwyraźniej to wciąż było za mało.
Dlatego też Minho pochylił się nad jego nagim torsem i przesunął językiem
wzdłuż mostka, aż do samego pępka, zostawiając mokrą ścieżkę. Przez chwilę
dmuchał na nią, powodując, ze na ciele Tae pojawiła się gęsia skórka. Dopiero
później sięgnął po piórko. Radośnie lekko przesuwał nim po zwilżonym torsie, co
jakiś czas zbaczając z toru i białym puchem dotykając sutków, teraz już
sztywnych, i błagających o konkretne działanie.
- Minho… - usłyszał tylko podczas tej
pieszczoty. Podobało mu się to, słodkie reakcje, zniecierpliwienie, uczucie
dominacji, pełnej kontroli.
- Hm? - mruknął pytająco.
- Minho... - jęknął ponownie Taemin,
nie mogąc wydobyć z siebie nic więcej.
Choi ze świstem wciągnął powietrze słysząc odgłos, który wydobył się z
ust młodszego, nie przestając jednak miziać go piórkiem.
Tae czuł jak jego ciało woła, krzyczy, błaga o litość. Minho doprowadzał
go do szaleństwa swoimi zabawami. Fakt, chciał się trochę pobawić, ale według
niego, tyle już wystarczyło. Chciał już konkretów.
Minho przesunął piórkiem po jego podbrzuszu.
- Minho! - Lee jęknął perwersynie,
swoim ochrypłym głosem, zaczynając się szarpać i wiercić.
Choi czuł, że z każdym kolejnym dźwiękiem wydobywającym się z ust
maknae, jego spodnie stają się coraz bardziej niewygodne, mimo tego postanowił
się z nim dalej droczyć. Zsunął spodenki z jego bioder i rzucił je gdzieś na
podłogę.Cieszył się, że oczy chłopaka były zakryte, bo na widok jego już
całkiem obnażonego ciała musiał głęboko odetchnąć. Ubóstwiał go. Kochał każdy
skrawek, nawet najmniejszy tej skóry, włosów, całego Taemina. Ale o tym
pomyślał tylko przez chwilę, zaraz skupiając wzrok na wyraźnie pobudzonym
penisie Lee, sterczących sutkach, szybko unoszącej się i opadającej klatce
piersiowej. Sam nie wiedział ile jeszcze da radę wytrzymać tej tortury, którą
fundował i jemu, i sobie. Chciał go teraz, natychmiast. Ale nie mógł.
Złapał za nogi chłopaka w łydkach i szeroko je rozstawił na boki, ale
póki co nie miał zamiaru „działać” w tamtych rejonach. Zamiast tego po prostu
usiadł w utworzonej luce i pochylił się ponownie nad bladym brzuchem. Dłonie
zacisnął w pięści, byle tylko ta gorączka, która trawiła jego umysł nie
wybuchła. Wysunął język i czubkiem zaczął robić kółeczka wokół pępka. W chwili
gdy wsunął go we wgłębienie, jedną rękę zacisnął na udzie, wbijając w nie
place. Zaskoczony Taemin cicho krzyknął, za to Minho przesunął się językiem do
biodra, tam lekko ukąsił jasną skórę i zassał na niej, cicho mrucząc; a po chwili
zaczął zębami szczypać udo obok siebie, cały czas ugniatając to drugie, coraz
bliżej pośladków. Nie był delikatny, wiedział, że to może boleć. Kręciło go to
i wydaje się, ze maknae też, bo cicho pojękiwał, głosem niesamowicie niskim,
męskim i seksownym, lekko się wiercąc. Znów wypowiadał „Minho” w sposób
całkowicie perwersyjny i pobudzający.
- Mój mały pacjencie – odezwał się,
pochylając na jego klatką piersiową. – Powiedz to jeszcze raz.
- Minho… - wyjęczał, wijąc się i
powoli rozplątując linę, uporczywie krępującą jego ruchy.
Ruch ten jednak nie został dostrzeżony przez Choi, zbyt skupionym na
jego ciele.
- Właśnie tak… - mocno przygryzł
sutek, drapiąc ostrą częścią piórka Taeminowy bok, po chwili wracając na swoje
miejsce. – A wyjaśnij mi jeszcze… - Puchata niby-przyjemność „przypadkowo”
musnęła nabrzmiałą męskość. – Gdzie to cię bolało…
Taemin ze świstem wciągnął powietrze, uchylając usta i przymykając
powieki, mimo, że i tak było przed nimi ciemno. Miał wrażenie, że zaraz się
rozdwoi i stanie obok, a Minho będzie miał do czynienia z dwoma napalonymi
Taeminami, z czego jeden będzie musiał pieprzyć jego. Choi spojrzał na jego
otwarte usta i zapominając o swoim pytaniu, wpił się w nie agresywnie,
przypadkiem ocierając biodrem o sterczącego członka Lee. Na szczęście
tancerzykowi właśnie w tym samym momencie udało się wyswobodzić z piekielnych
więzów. Zacisnął mocno dłonie na karku rapera i, ku jego zdziwieniu; bo
przecież tak dobrze związał młodszego, przeturlał się z nim na łóżku, tak, że
teraz to Taemin siedział okrakiem na w okolicy jego bioder. Tae oderwał się od
Minho i zrzucił ze swoich oczu opaskę jednocześnie przy tym drażniąc ogromne
wybrzuszenie w spodniach Choi, ocierajac się o nie swoimi nagimi pośladkami.
- Koniec zabawy w fizjoterapeutę. -
oznajmił Tae, odrzucając włosy z twarzy ruchem głowy i zaciskając dłonie na
materiale, zasłaniającym grzechu wartą klatkę piersiową Żabola.
Jednym, szybkim ruchem pozbawił go koszulki, rozrywając ją na pół i
zaczynając wędrówkę językiem po jego torsie, co chwilę go kąsając i sunąc ku
paskowi jego spodni. Minho był zaskoczony. Nie, on nawet nie był zaskoczony –
był całkowicie wtrącony z równowagi, po tym co się stało. Nie miał jednak co
się nad tym rozwodzić, przecież jego Taemin próbował dominować! Ale jak to
robił… Mimo wszystko czasami lubił poczuć, że nie on jeden jest diabelnie
podniecony, dlatego dał mu tą chwilę wolności. Odchylił głowę do tyłu,
rozpalony już chyba do granic możliwości. Ruch jaki wykonał Taemin tylko to
spotęgował – agresywne rozerwanie koszuli, błądzenie po jego klatce piersiowej.
Niemal warknął, gdy ostre ząbki zacisnęły się na jego sutku; by się pohamować,
wsunął dłonie we włosy chłopaka, mocno za nie ciągnąc. Zignorował zadowolony
wyraz twarzy maknae, próbując pomyśleć jeszcze przez chwilę racjonalnie,
chociaż odrobinę, pomimo, że to było ostatnie na co miał ochotę. Bo teraz
ewidentnie w głowie mu były jedynie te gorące dłonie, które wyczyniały cuda,
parzące usta, które najlepiej wiedziały czego potrzeba jego całkowicie twardemu
penisowi; to całe ciało, rozpalone jak w piekle.
Gdy język chłopaka sprawnie lawirował, będąc coraz bliżej jego krocza,
nagle złapał go w pół, wyrywając z niego cichy okrzyk, a potem sprawnie się
podniósł, pomimo stałego podniecenia, przesunął na skraj łóżka, a tam przełożył
sobie Lee przez kolana. Jego nogi oraz głowa, z burzą białych, rozczochranych
włosów zwisała w stronę podłogi, za to Minho przed sobą miał jego wypięty
tyłek. Apetyczny tyłek demona.
- Niegrzeczny z ciebie chłopczyk, Lee
Taeminie –wymruczał, skubiąc jego kark zębami. – A wiesz, że niegrzecznych
chłopców trzeba karać?
Lee drgnął, ale dalsze ruchy ograniczyła mu duża dłoń, władczo położona
w dole jego pleców. Za dłonią podążyły gorące wargi, by po chwili wydostał się
spomiędzy nich niski pomruk:
- Chcesz żebym cię ukarał, Taeminie?
Chcesz tego?
Czy Taemin chciał zostać ukarany? Z jednej strony tak i wiedział, że
Minho będzie brutalny, a z drugiej strony... Jeśli powie "nie" Minho
i tak będzie brutalny, bo się na niego wkurzy i będzie chciał pokazać mu kto tu
jest dominatorem. Więc tak czy siak dostanie tego czego od początku chciał. Już
otwierał usta by odpowiedzieć na pytanie Żabola, gdy jego wzrok spoczął na
magicznej, tekturowej skrzyneczce Choi'a, a w jego głowie zawitał kolejny,
genialny plan, który miał szansę się powieść. Uśmiechnął się cwaniacko.
- A może dasz mi w jakiś sposób
odpokutować za moje nieposłuszeństwo? - zapytał, ześlizgując się z kolan Minho;
korzystając z efektu zaskoczenia; i dopadając do tajemniczego pudełka.
Znalazł tam wiele różnych zabawek typu: fioletowe dildo, bicz czy nawet
puszka bitej śmietany. Jednak jego uwagę od razu przykuła nieduża żółtawa tubka
- żel o smaku bananowym. Tae oblizał wargi i porywając to cudo wrócił przed
półnagiego Choi'a, wślizgnął się między jego szeroko rozstawione nogi i mocno
wpił w lekko pogryzione wargi. Poczuł nawet metaliczny ich smak. Naparł, na
ciągle lekko otumanionego i wyraźnie walczącego samego ze sobą Minho, zmuszając
do opadnięcia na łóżko, tym samym majstrując przy otwarciu tubki. W końcu
oderwał się od niego, rzucił spojrzenie pełne tryumfu i rozlał niewielką ilość
żelu, wytyczając ścieżkę od pępka do szyi. Następnie schylił się i językiem
powoli ją zlizał, dłońmi rozsuwając ekspres w w spodniach, celowo drażniąc jego
i tak pobudzoną męskość. Ciężkie westchnienia i gardłowe pomruki Choi'a tylko
utwierdziły go w przekonaniu, że Żabol pragnie go tak samo jak on jego. Lee
zsunął spodnie razem z bokserkami z bioder kochanka, które odsłoniły
sterczącego, okazałego członka. Polał go bananowym żelem i patrząc intensywnie
na twarz Minho, wziął jego penisa do ust. Choi jęknął cicho, chwytając się
kurczowo krańca materaca. Taemin zassał się na nim, a raper uchylił wargi,
wzdychając. Lee lizał, ssał, podrażniał zębami penisa Minho, a tamten zaczął
poruszać biodrami, pragnąc więcej.
W normalnych okolicznościach starszy pewnie by wywrócił oczami, na
ciągłe dążenie chłopaka do zwiększenia kontroli nad wszystkim, zwłaszcza nad
kochankiem. No, ale to niewątpliwie nie były „normalne” okoliczności, a raczej
coś na kształt wojny i pokoju. Kotłowali się w pościeli, przewracali, by
znaleźć się w sytuacji, gdy spocony, jęczący, i kurczowo ściskający jasne
kosmyki, Minho leżał pod Taeminem. Zaciskał mocno palce, przybliżając głowę
chłopaka jeszcze bliżej siebie, byle tylko te usta pochłonęły jeszcze więcej.
Żyły pulsowały, pompując skondensowane pożądanie i czysty ogień. Chciał go
jeszcze bardziej przy sobie, poczuć, dotknąć. Jedna ręka zsunęła się na plecy i
tam spoczęła, pokazując mu, że tak naprawdę to on tu ma kontrolę.
A Taemin i jego język wyczyniali cuda. Niemal widział pod oczami
gwiazdki, gdy otaczały go gorące wargi, pieszcząc cały członek, przygryzając,
ssąc, wbijając niemal do gardła. Przez cały czas utrzymywali kontakt wzrokowy,
sprawiając, że stało się do granic możliwości perwersyjne i intymne.
A potem po prostu pierzył jego usta,
czując, że jest blisko spełnienia. Nadawał tępo działań Lee, a ten tylko
patrzył na niego tym wzrokiem, wypełnionym pożądaniem, złośliwością, ale i…
czułością. To jeszcze tylko spotęgowało doznanie, gdy niemal wbił się w jego
gardło, doznając spełnienia. Ochryple krzyknął, zaciskając dłonie na ramionach
chłopaka i doszedł w jego usta.
Lee wiedział, że jest piekielnie dobry jeśli chodzi o takie gierki. Nie
miał wątpliwości, że zawsze nim manipulował tak jak tego chciał. Choćby Minho
się bronił, zawsze górą był Taemin, pomimo ewidentnej dominacji Choi. A on mu
na to pozwalał, bo to nie on był władcą tancerzyka, ale on jego.
Przyciągnął go do pocałunku, czując
smak własnej spermy, która chwilę wcześniej wypływała kącikiem taeminowych ust.
Nie całowali się gwałtownie, nie w tej chwili, chociaż obydwoje byli trawieni
gorączką pożądania. Nie chciał jednak, by Tae pozostał niezaspokojony, a
przecież gra nadal się nie zakończyła.Wkładając w to zebrane podnieceniem siły,
znów przetoczył się na łóżku tak, że miał Lee pod sobą. Jego jedną nogę założył
sobie na bark, drugą pozostawił zgiętą w kolanie. Nie podnosił wzroku na
Taemina, chociaż chciał napawać się jego zroszoną potem skórą, roziskrzonym oczami,
napuchniętymi od pocałunków ustami, potężnymi rumieńcami na policzkach.
Sięgnął po buteleczkę, która tak niedawno posłużyła Lee do zadawanie
swojemu kochankowi przyjemności, wylał odrobinę żelu na palce, ale jeszcze nie
wsuwał ich do wnętrza chłopaka. Opuszkiem drażnił jego wejście, naciskał na
pierścień mięśni, drugą dłonią sunąc po stojącym na baczność członku. Słyszał
ciche pojękiwania, ale czekał na słowa, które nakazały by mu zaczynać.
Taemin już nie wytrzymywał, pragnął by Minho w końcu w niego wszedł,
chciał poczuć go w sobie. Jednak pomimo tego rozrywającego go pożądania,
wiedział, że potrzebuje rozciągnięcia, bo potem nie będzie mógł się ruszyć
przez tydzień, albo coś sobie zrobi, bo nie oszukujmy się, obaj byli w takim
stanie, że ten seks nie mógł należeć do delikatnych i czułych.
- Minho... - Lee jęknął, ledwo
dosłyszalnie.
Choi uniósł pytająco brwi.
Tae uniósł się tak, by cmoknąć go w nos.
- Minho... Kochaj się ze mną. -
szepnął, patrząc mu prosto w oczy.
- Jak sobie życzysz - oznajmił Żabol
z charyzmatycznym uśmiechem na ustach, szybko cmokając Lee w czoło i układając
go z powrotem na materacu.
Choi powoli włożył jeden, oblany żelem palec do odbytu maknae. Ten z
kolei nieznacznie się spiął, zaciskając dłonie na pościeli i wzdychając cicho.
Minho poruszał powoli palcem, rozciągając swojego kochanka, całując go po
mlecznobiałej skórze na przerzuconej przez ramię nodze. Taemin stopniowo się
rozluźniał. Choi czując to, wsunął w niego drugiego palca, ciągle składając
czułe pocałunki na jego łydce. Chwilę potem dołączył jeszcze trzeciego.
- Minho... - Tae rzekł urwanym,
prawie nie słyszalnym głosem. - Wystarczy...
Potraktował to jako swego rodzaju rozkaz. Wyjął, w sumie w przypływie
złośliwości, dość gwałtownie place, co spotkało się z przeciągłym jękiem
Taemina; potem rozprowadził po swoim członku zimny żel, by następnie unieść
drugą nogę chłopaka i wsunąć się w niego jednym, płynnym ruchem.Widział, jak
tamten odchyla głowę do tyłu, wciągając powietrze, jak jego wargi lekko drżą,
po części z bólu, po części z poczucia nadchodzącej przyjemności i spełnienia.
Chociaż kochali się tyle razy, za każdym było tak samo cudownie, jeśli nie
cudowniej.
Przez chwilę czekał, zaciskając dłoń na jego członku, lekko go gładząc.
Myślał intensywnie, chociaż po raz kolejny wolałby skupić się raczej na swoim
chłopaku, nie na jakichś ulotnych wyobrażeniach. Przypomniał sobie jednak swoją
obietnicę, ze będzie to najlepszy seks w życiu Taemina; taki, by na samą myśl
się podniecał, rumienił, by pragnął jeszcze. Chciał mu to zapewnić,chciał tego
dla ich dwójki. Właśnie dlatego, gdy tylko Tae lekko kiwnął głową, na znak, że
wszystko w porządku, wysunął się i wsunął gwałtownie, do samego końca, już za
pierwszym miejscem trafiając w prostatę. Ze spierzchłych ust wyrwał się
zduszony jęk, goniony niskimi, niemal zwierzęcymi warknięciami Minho.
Na początku ruszał się powoli, dłońmi błądząc po rozgrzanych udach,
pokrytych mgiełką potu; od czasu do czasu przysypując delikatną skórę. To mu
jednak nie wystarczyło. Pochylił się do przodu, złapał za podbródek Taemina i
spojrzał mu prosto w oczy. Były zamglone pożądaniem i przyjemnością. Przez
chwile patrzyli na siebie, by potem zęby Minho ukąsiły go w szyję i w wargi.
Całowali się gwałtownie, jakby dopiero teraz wybuchła ta cała nagromadzona
namiętność.
I wszedł znów głęboko, poruszał się
coraz szybciej, a Taemin drżał z przyjemności. Oderwał się od chaotycznie
całujących go warg Choi, by zassać się na wgłębieniu między jego obojczykiem, a
szyją, tłumiąc tym samym kolejny krzyk rozkoszy i oszczędzając, i tak już
zdarte do granic możliwości gardło. Kiedy Minho po raz kolejny trafił w jego
czuły punkt oderwał się od niego, przed oczami widział gwiazdy. Chcąc osiągnąć
spełnienie jak najszybciej, uniósł się resztką sił, wczepił paznokciami w jego
plecy, a nogami oplótł biodra swojego chłopaka. Zaczął unosić się i opadać,
jednocześnie wydając z siebie jak najbardziej perwersyjne dźwięki; na jakie
było jeszcze stać jego zbolałe struny głosowe; wprost do ucha Choi. Minho
wykonał jeszcze kilka zdecydowanych i idealnie wymierzonych pchnięć po czym ich
ciałami wstrząsnął najlepszy orgazm jaki dane im było przeżyć.
Taemin wciąż ciężko dysząc, wtulił się ufnie w zagłębienie między szyją,
a ramieniem swojego chłopaka stopniowo uspokajając oddech. Minho najdelikatniej
jak to możliwe uniósł go do góry i wysunął się z niego, układając ich oboje na
materacu. Niemal od razu młodszy przysunął się do niego i wtulił w umięśnioną
klatkę piersiową. Nie powiedział ani słowa, a normował swój szybki oddech,
powoli również zasypiając. Pomagała mu w tym dłoń Choi, delikatnie
przeczesująca jego przepocone kosmyki. Zamruczał cicho pod nosem, gdy Minho
złożył pojedynczy pocałunek na jego dłoni, by potem mocniej się w niego wtulić.
W takiej właśnie pozycji Taemina zmorzył sen i, wymęczony przez swojego
chłopaka i - naprawdę, jeden z najlepszych orgazmów do tej pory, zasnął.
Za to Minho leżał i wpatrywał się w jego spokojną twarz jak urzeczony.
Promienie chylącego się ku zachodowi słońca rzucały na nią złote refleksy,
migoczące w jasnych włosach i kropelkach potu. Z czułością odgarnął jeden
kosmyk, który zsunął się na zgrabny nosek, a potem przyłożył swoją dużą dłoń do
jego policzka. Zapewne myślał banałami, ale naprawdę kochał tego małego
złośnika. Może i miał jakieś swoje wady, ale nie dostrzegał ich, nie były
istotne. Najważniejsze było to, jak cudownym, zdolnym i silnym młodym mężczyzną
był. To, że kochał go do szaleństwa. To, że był jedyną osobą w jego życiu, dla
której zrobiłby wszystko. Idealny Lee Taemin. Czasami urocza niezdara, bywał
radosny jak przedszkolak, złośliwy jak nastolatek, ale i także dojrzały jak
prawdziwy dorosły. Dążył uparcie do wyznaczonych sobie celów i był… Po prostu
był. Najpiękniejszą, najwspanialszą i najlepszą osobą, jaką dane mu było
spotkać.
I cóż, zdaje się, że także najgorętszą.
Głaszcząc miękki policzek, pozwolił by opadły mu powieki. Ostatnimi
myślami jakie przemknęły przez jego zmęczony umysł było to, że to był boski
seks oraz… że jego hyungowie mają naprawdę dziwne poczucie humoru i może
następnym razem trzeba będzie otworzyć kolejne pudełko, kiedyś mu przez nich
podarowane. Uśmiechnął się krzywo na tą myśl, a potem zasnął ze swoim światem w
ramionach.
___________________
Dara: łapcie bonusa w postaci
kawałków naszych genialnych rozmów na gg XD
Dara: Agusiałkę...
Joamya: Nie wiem czy to wstęp do
morderstwa czy powitanie... XD
Joamya: cholera, dziwnie się czuję,
jak muszę napisać kwestię Taemina...
Dara: ;> zawsze to ja mogę napisać
XD
Joamya: no, ty jakoś nie miałaś
oporów przy Minho, to ja sobie z Tae też poradzę XD
Dara: bo wiesz....
*ukryty Taemin seme*
...nie nic...
Joamya: ><
dobraa
napisz to zdanie
Joamya: tak sobię myślę...
ale co on ma właściwie w tym pudełku?
XD
Dara: nwm XD to ty jesteś minho xD
Joamya: cholera -.-
Dara: 1:0 dla Dary-Taemina xD
Joamya: idę szukać pomocy... ><
a idź w cholerę, pff, Daro-Taeminie
Dara: Diva ci pomoże xD
zdaje mi się, że ona się zna xD
Joamya: no właśnie do niej chciałam
XD
Dara: TADA! Baw się w mizianie Tae po
nogach ^.^
Joamya: a ja chciałam w pępuszku
:<
Dara: Też możesz
Joamya: ^ ^
Joamya: pytanie życia - czy Taemin
miał coś pod tymi spodenkami...? XD
Dara: Jak chcesz XD
Joamya: Ej, bo w mojej głowie krąży
wizja Minho, który chce dac klapsa Taeminowi bo "niegrzeczny"
>< CHOLERA JASNA !
Dara: OEZU
TAK!
CHCEM!
Joamya: zboczeniec XDD
Dara: Z kim się zadajesz takim się
stajesz~~
*wytyka język*
Joamya: znowu ><
Joamya: ej...
Dara: yup?
Joamya: mam rzucić Tae plecami, czy
brzuchem na to łóżko? Albo inaczej... Tae ma widzieć jak Minho go pieprzy, czy
niee? XDD
Dara: ty jesteś Minho XD
Joamya:...
ale ty Tae!
Dara: a kto jest tutaj seme?
Joamya: może Taeminowi wygodniej jak oplata nóżkami Minho?
albo wypina dupę XD
Joamya: dobra, najwyżej zmienią
pozycję XD
Dara: >,<
będą się pieprzyć na ścianie...
a co tam XD
Joamya: Jak muchy
Dara: albo komary
Joamya: spiderman?
Dara: to pająki?
w sumie też mogą XD
Joamya: ... to co, wyciągamy klej czy
coś? XD
Dara: specjalnie mi to zrobiłaś?
Joamya: Co takiego?
Dara: UCIĘŁAŚ W TAKIM MIEJSCU, ŻE JA
MAM OPISYWAĆ WŁAŚCIWE PIEPRZENIE!
Joamya: Szybko im poszło... XD
W sumie nie za szybko?
Dara: Pieprzą się w sumie jakieś 9
stron A4...
Hmmm...Rzeczywiście. Szybko XD
Joamya: nie nie
ale chodzi mi o moment gdy hm Minho
jest w Tae
Dara: Oni byli na maxa podnieceni
>.<
I tak że Taemin nie doszedł od samych
palców Minho >.<
Joamya: Noo w sumie XD
n/a: Przepraszam, po raz kolejny zresztą, że minęło dużo czasu od ostatniej publikacji, ale postaram się to nadrobić. W najbliższych planach mam radosnego cracka On2mina ze specjalną dedykacją c:
Witam także nowych obserwatorów: Love Lala, kripi Paradajs oraz LucyYuu FF factory. Cieszę się z Waszej wizyty <3
Agu, ja Cię kocham, Ty wiesz, prawda? ;-; <3 moją miłością zaspamiłam u Dary już >.< aoiejroiejfeijfgrgs APEL - LUDZIE CZYTAJCIE FF AGU, SĄ ŚWIETNE, TAK SAMO JAK SAMA AUTORKA OK
OdpowiedzUsuń*wychodzi*
Aww, nie rób mi tak, bo jak cię dostanę w swoje łapki to cię tak wytulę, że nawet jakbyś uciekała gdzie pieprz rośnie, to i tak cię złapię ^^
UsuńAwww x2 i w ogóle hdgjshkscnsdcsnc. Dziękuję, unni <3 *sarang bardzo bardzo mocno*
Widziałam u Dary - hm, przyjmuję gratulację, możesz być ze mnie dumna, mój pierwszy smut XDD
Też cię kocham, aww <3
*daje lajka komantarzowi Shizu* <3
Usuń